Kielce - Relacje.
W latach bodajże siedemdziesiątych po raz pierwszy uzyskaliśmy rodzinne skierowanie do sanatorium. W ostrą, śnieżną zimę. Nie bardzo wiedziałem, jak należy przygotować się na taką okazję. Ale - niech tam. Do samochodu wpakowałem 2 pary nart, kombinezony i łyżwy dla siebie. Narty i kombinezony przydały się - trochę w czasie wolnym pojeździliśmy. Łyżew użyłem tylko raz.
Irena na nartach jeżdziła po raz pierwszy - bywało i "smieszno i straszno". Dużo spacerowaliśmy. Sceneria piękna!
Teraz, gdy dostaję skierowania, czynię starania, aby zabiegi odbywały się bez spacerów - mam trudności w poruszaniu się...
Busko-Zdrój - Relacje.
Poza wspomnianym powyżej pobytem w sanatorium na Kielecczyźnie przebywałem trzykrotnie. Kontakt pierwszy - Góry Świętokrzyskie podczas nauki w Technikum Mechanicznym w Kraśniku Lubelskim. Lata 1954-58. Konkretnej daty nie pamiętam - w mojej pamięci utkwiły tylko wszechobecne chmury. Otaczały nas w trakcie marszu zewsząd.
Kontakt drugi - służbowo z Eltermy Świebodzin do Zakładów Iskra w Kielcach. Miałem rozpoznać stosowane w tamtejszych zakładach malowanie fluidyzacyjne i możliwość jego wykorzystania w urządzeniach (liniach) termotechnicznych produkowanych w Eltermie dla Świata. Szczegółową relację złożyłem, uruchomienie powierzono komuś innemu. Podczas wygrzewania się na słońcu na skraju parku, przypętała się cyganka. Wciąż w takie bzdury nie wierzę, więc porosiłem grzecznie, aby zostawiła mnie w spokoju. Nalegała, więc odprawiłem ją solidnie zirytowany. Zawiedziona orzekła, że jestem złym człowiekiem i nie dożyję lat czterdziestu. W karciane bzdury nie wierzę, ale orzeczona 40 w pamięć zapadła. Cichy niepokój trwał cały rok. Gdy to piszę - przeżyłem 84!!
Kontak trzeci - doktor prowadzący moje leczenie skierował mnie do Kielc na badanie PET. Wg jego wskazań, po 25 seansach radioterapii zastosował brachyterapię. Ciągnę dalej dojeżdżając do Koszalina początkowo co miesiąc, teraz co 3 miesiące.
Tadeusz Dużyński -- tadeuszduzynski@interia.pl