Wspomniałem niegdyś, że mamy cztery pory roku. W miniaturze stosownej do wielkości naszego państwa. Okazuje się, że nawet w pańswie tak małym jak Polska, różnice w przebiegu pór roku bywają ogromne. Wystarczy porównać ów przebieg pomiędzy rubieżami wschodnimi i zachodnimi, nadmorskimi i podgórskimi. O górach wolę nie wspominać...

W styczniu - Relacje.

Z meteorologicznym początkiem Zimy, podobnie jak z wielu pozostałymi sytuacjami w życiu, bywa bardzo różnie. W obecnym województwie zachodniopomorskim (uprzednio koszalińskim), w szczególności. Po tym, jak szczecińscy kardiochirurdzy w roku 1997 postawili mnie na nogi, kilkakrotnie późną jesienią albo na przełomie jesieni i zimy, utrwalałem zdrowie w świnoujskich sanatoriach. Pamiętam z tamtych czasów, bez precyzyjnego określania dat, okazjonalny rejs katamaranem do Szwecji. Aby popłynąć z Ireną, przyjechałem po nią do Karlina. 28 października sypnął niespodziewany, bardzo obfity śnieg. Przepięknie, ale krótko, wyglądały nasze skrzynki balkonowe. Ze śnieżnego puchu pięknie wystawały tylko czerwone kwiaty balkonowych pelargonii(!).

 

Rejs wspominam bez entuzjazmu. Temperatura w Świnoujściu otrzymywała się na bardzo przyjaznym poziomie. Aby nie przegrzewać się podczas zwiedzania Malmo, po zapewnieniu organizatora, że w Malmo temperatury utrzymują się na podobnym poziomie, ubrałem się za lekko. Zastaliśmy ogromny ziąb. Ze zwiedzania miasta zrezygnowałem po kilkuset metrach. Przeczekałem w ogrzewanym budynku dworcowym.

Rejs promem do Kopenhagi, zrealizowany podczas kolejnego pobytu w sanatorium, udał się bez podobnych "ekstrawagancji". Zachowały się mizerne jakościowo fragmenty amatorskich nagrań, do ewentualnego udostępnienia w części www - "Podróże>Dania".

We wstępie do "Pór Roku" stwierdziłem, że każda z nich zawiera co najmniej kilka dni przepięknych, głęboko zapadających w pamięć. Podtrzymuję. Jako dowody, proszę potraktować powyższe publikacje np. "Śnieżynka" i "Wiewiórcze Harce". Harce dowodzą, że dni przyjazne uszczęśliwiają nie tylko ludzi.

W Hajnówce, w 4-rodzinnych "czworakach" nadejście zimy zawsze poprzedzał stały, przygotowawczy ceremoniał. Z lasu przynosiłem worek czystego, puszystego mchu, Tata z pomieszczeń gospodarczych przynosił i wstawiał drugi komplet okien, Mama z moim rodzeństwem, układała mech na parapecie pomiędzy zdwojonymi oknami i pięknie ozdabiała go na okres kilku miesięcy. 

Resztę zwykle załatwiał mróz, tworząc na szybach zewnętrznych przedziwne kompozycje.

W kuchni ciepło było zawsze. W sypialni, przed nocą, w dużym kaflowym piecu buzowały dębowe szczapy, a gdy nocne temperatury spadały poniżej -30 stopni słyszeliśmy, jak pęka kora pobliskich sosen. 

Zapomnieć nie potrafię wielu innych wydarzeń. Między innymi dziecięcej próby ślizgania się boso. Atrakcja wątpliwa, ale spróbować musieliśmy. Na kilkumetrowej lodowej ślizgawce okazało się, że buty, niezależnie od rodzaju podeszwy "niosą" lepiej.

Podczas jednej z bardzo śnieżnych i wietrznych zim śnieg zasypał dość wysokie ogrodzenie ogrodu. Przedwiosenne słońce nadtopiło jego powierzchnię, nocny mróz utworzył skorupę twardą na tyle, że korzystanie z odśnieżonej ścieżki okazało się zbędne. Większą frajdę zapewniał przemarsz skorupą nad płotem i dopiero za nim skok na odśnieżoną drogę.

Gdy zbliżały się Święta, po wykupieniu asygnaty, pozostawała wędrówka po choinkę. Śnieg do kolan, trochę słońca i leniwie wędrujące chmury, z których chwilami powoli, dostojnie, opadały rzadkie, ogromne płaty śniegu. I cisza, przeogromna wszechobecna cisza. Tego wydarzenia i tamtej scenerii nie zapomnę nigdy. Byłem wśród swoich, urzeczony pięknem chwili czułem się, jak naturalny element tamtejszej przyrody. 

W styczniu

W grudniu - Relacje.

W lutym

W grudniu

Zima - Relacje.

                   Tadeusz Dużyński -- tadeuszduzynski@interia.pl

Styczeń to środek zimy. W Karlinie bywa w nim bardzo różnie. Zdarzają się bardzo śnieżne i bardzo deszczowe, określane nie tylko przeze mnie, jako szaro-bura zgnilizna. W śnieżne mam zwykle dużo prac przy odśnieżaniu a w dni pogodne nosi mnie z aparatem i kamerą. Przy zgniliźnie odechciewa się wychodzenia z domu.

W lutym - Relacje.