^ Menu/Morza

^ Menu/Morza

^ Menu/Morza

^ Menu/Morza

01 czerwca, po pozostwieniu samochodu w podziemnym garażu i przejściu na przystań promową Manly zajęliśmy wygodne miejsca na promie do Sydney. Cel - zdjęcia z rejsu, most, opera, centrum, wieża widokowa. Publikowane zdjęcia, zgodnie z założeniem przyjętym we wstępie, obejmują wyłącznie akweny. Więcej w części Podróże, na podstronie Australia

02 czerwca poznaliśmy kolejne zatoki i plaże z mocno podmytymi, pastelowymi fragmentami skał. Pastelowe, jasne skały prezentują się przepięknie.

Kilka kilometrów przędrowaliśmy nabrzeżnymi ścieżkami. W porze jesiennej są rzadko używane, na odcinkach zakrzaczonych zasnute pajęczynami. Prawdopodobnie to wtedy w Ireny ucho wpił się australijski kleszcz, usunięty przeze mnie dopiero w Cairns. Zdjęcia poniżej.

08 i 09 czerwca. Ostatnie zdjęcia wód australijskich...

^ Menu

 

^ Menu

 

^ Menu

 

^ Menu

 

^ Menu

 

^ Menu

 

30 maja zwiedziliśmy część północnych obszarów aglomeracji Sydney.

Brzegiem rozległej zatoki Pittwater, wciąż oglądanym z balkonowych okien mieszkania w Newport, objechaliśmy ją poprzez park Ku-ring-gai do skrajnego punktu widokowego. Trasa ogromnie pofałdowana. Michałowi udało się (po kilku próbach) pokonać ja bez zsiadania z roweru, ale zajęło mu to trzy godziny. Widoki na ujście połączonych rzek do zatoki Broken i  morze Tasmana - imponujące.

Po krótkim postoju oraz licznych zdjęciach  i nagraniach wróciliśmy trasą okrężą z kolejnymi postojami i zdjęciami - odległego centrum Sydney, tym razem z góry, oraz plaży Manly. Niewielką część publikuję poniżej...

Podczas wieczornych spacerów plażą lub promenadą widywaliśmy na zchodniej stronie Świnoujścia odległe światła. To właśnie Ahlbeck, z najstarszym molo na Bałtyku. Miejscowość wzbudza sympatię nawet po sezonie, w szczególności wszechobecna biel. Plaża podobna jak w Świnoujściu - ta sama zatoka. Miejscowość i molo zwiedziliśmy z przyjemnością.

^ Bałtyk

^ Bałtyk

^ Menu

 

^ Bałtyk

^ Menu

 

^ Bałtyk

^ Menu

 

Bałtyk w Trzęsaczu - Relacje.

^ Menu

 

W internetowych opisach Rewal i jego plaże otrzymują sporą ilość "naj". Całkowicie zgadzam się z jednym - polskie są piękne, każda ma w sobie coś, co mocno przyciąga - w szczególności w miesiącach wakacyjnych - ogromne rzesze ludzi spragnionych odmiany od zwkłej codzienności. Stwierdzeniu, że polskie plaże są najpiękniejsze w Europie nie ufam i traktuję jako mocno przesadzony chwyt reklamowy.

Podczas pobytu w Rewalu zaintrygowały mnie odległe, duże jednostki pływające. W najbliższej okolicy nie ma portów, do których mogłyby wpływać. Czyżby byli to układacze rurociągów ?!

Bałtyk w Rewalu - Relacje.

Bałtyk w Niechorzu - Relacje.

^ Bałtyk

^ Menu

 

^ Bałtyk

^ Menu

 

^ Bałtyk

Bałtyk w Mrzeżynie - Relacje.

^ Menu

 

^ Bałtyk

Bałtyk w Rogowie - Relacje.

^ Menu

 

Bałtyk w Kołobrzegu, port rybacki, ujście Parsęty, lokalizacja oraz cała infrastruktura (za wyjątkiem wciąż ulepszanej, drogowej) sprawiają, że miasto jest i pozostanie przede wszystkim sanatoryjnym, wypoczynkowym i turystycznym kurortem. Tętni życiem o każdej porze roku. W sezonie letnim, gdy ruch nad morzem tężeje, ulicami przemieszcza się ogromna masa ludzi a język polski słyszy się średnio u co siódmego przechodnia. Jest to widoczne i słyszalne w szczególności na targowiskach i popularnych deptakach.

Do Kołobrzegu jeździmy trasami różnymi. Najkrótszą jest jazda drogą 163, ale korzystamy z niej niezbyt chętnie i tylko wtedy, gdy śpieszymy na jakąś imprezę, gdy naszym celem jest lub są miejscowości leżące na wschód od Kołobrzegu, gdy Kołobrzeg pokazujemy odwiedzającym nas gościom. W pozostałych przypadkach jeździmy przez Gościno-Zieleniewo.

Zdarzało się, że przy 27 stopniach w Karlinie, już w Dygowie zastawaliśmy temperaturę o 10 stopni niższą, niesioną przez mglistą bryzę od strony morza. Zwykle umykaliśmy nad jeziora położone w głębi lądu. Jedną z takich ucieczek zapamiętam na zawsze. Gdy przy temperaturze 26 stopni przepływaliśmy wędkarską łodzią nad doskonale widoczną piaszczystą łachą, Michał zapytał, czy może wskoczyć do wody. Wskoczył, ale natychmiast wyskoczył 3x wyżej. Jak z procy! Woda na początku czerwca w jeziorze Drawskim była jeszcze bardzo zimna.

Na plaży również nie zawsze bywa sielsko. Pewnego dnia chłodna bryza przywiała ogromną chmurę białych motyli. Gdy przysiadly na plaży, wyglądaliśmy w strojach kąpielowych, jak przysmażona pomyłka. Ale poza niecodzienną scenerią przynajmniej nie gryzły. Skutecznie i boleśnie robiły to biedronki, które podobną chmurą pokryły plażę przy innej okazji. Jedynym skutecznym ratunkiem była ucieczka z plaży...

Zdarzało się, że z kołorzeskiej Mariny wyruszałem z przygodną ekipą "na dorsze", (częściej z Darłówka). Rejs z ekipą Herbapolu ze Środy Wielkopolskiej zapamiętam do końca życia. W latach osiemdziesiątych, przy słonecznym, raczej gorącym od rana dniu, czekałem na ekipę na skarpie Mariny w butach biodrowych, przepasany swetrem i wiatrówką z kapturem. Członkowie ekipy, prawdopodobnie po ostro zakrapianej kolacji w Skanpolu, pojawili się w klapkach, krótkich spodenkach i lekkich koszulkach. Przy wejściu na pokład kutra, gdy ubierałem sweter i kurtkę, nie szczędzili głośnych uwag, że prawdopodobnie na Grenlandię płynie z nimi eskimos.

Zawsze staram się zająć miejsce na rufie kutra - tam wędkuje się swobodnie, niezależnie od tego którą burtą szyper ustawi go do wiatru. Przy niedoświadczonej ekipie nie było z tym problemu.

Zaczęło się bardzo szybko. Gdy tylko wypłynęliśmy poza główki portu i zaczęło nas nieźle bujać, panowie pozielenieli, zziębli, zaczęli karmić ryby. Coś przeokropnego!! Płynęliśmy pod wiatr, zwiewający wielokolorową zawartość ich żołądków w kierunku rufy. Obrzydlistwo! Wóciliśmy przed opłaconym czasem, bez ryb. Przed zejściem z kutra, jeden z uczestników przeprosił mnie za bezmyślne kpiny. Uznał, że ukarani zostali słusznie, ale trochę za ostro. Teraz wiedzą, jak na morze ubierać się należy...

Bałtyk w Kołobrzegu - Relacje.

Bałtyk w Sianożętach - Relacje.

drogą biegnącą z Sarbinowa, dopiero po przejściu co najmniej 100 metrów mijamy upstrzoną różnymi napisami tablicę z graniczną nazwą Chłopy. W roku 2019 odwiedziliśmy na Cichej Polanie wieloosobową grupę opolan z Kamilą, jej synami i zaprzyjaźnionym małżeństwem.

Wideo: Sarbinowo-Chłopy 2019. 

Tytuł wideo pozostaje mylący - zawiedzionych przepraszam, ale istnieje wiele powodów, aby tak pozostało. Dojazd z domu jest niemal identyczny, dopiero na terenie Sarbinowa skręca się na niewielką odległość w prawo i dojeżdża do Cichej Polany, która i wokół której, pod różnymi nazwami ustawiono mnóstwo domków letniskowych. Trudno jest zorientować się, czy jest się jeszcze w Sarbinowie, czy w Chłopach. Tym bardziej, że w marszu na molo i plażę w Chłopach

kąpiących się na płyciźnie, postanowiłem do niej dopłynąć z płycizny swojej. Zwykle kąpię się w miejscu, w którym najniższy punkt fali sięga moich ramion i brody, Gdy nadchodzi fala - przepływam ją lub tylko podskakuję. Mizerna to kąpiel, ale powody są konkretne. W chłodnej wodzie bardzo często łapią mnie b. bolesne skurcze (ostatnio w Chorwacji, w wodzie po szyję, 3 m od brzegu - najpierw noga lewa - gdy próbowałem ją rozmasować - także prawa. Wykaraskałem się samodzielnie - wzywając pomoc, najadłbym się wstydu).

W Dąbkach, przy morzu ciepłym i spokojnym, płynąłem swobodnie, z ogromną  przyjemnością, ale tylko do czasu, gdy pod sobą zobaczyłem brak kontaktu z dnem. Spanikowałem, zesztywniałem. Nie wiedząc jak i po co, oślepiony strachem (?), dopłynąłem do najbliższego brzegu, do miejsca, w którym moje dłonie wyczuły piasek.

Oglądanie Bałtyku w letniskowej miejscowości/wiosce(?) Wicie przytrafiło się nam, gdy na urlop w tym letniskowo zabudowanym miejscu zjechali opolanie. Spędzili z nami kilka godzin w 7-osobowym składzie. Babcia Teresa z dwójką wnucząt-dzieci jej córki Kamili, syn Robert z Żoną i dwójką dzieci, w tym maluszek zdumiewająco podobny do Roberta (tak dokładną miniaturę dorosłego człowieka widziałem po raz pierwszy).

Do Wicia pojechaliśmy z przyjemnością i ciekawością, w grupie powiększonej o dwie osoby z Karlina. 

^ Bałtyk

Bałtyk w Dąbkach - Relacje.

^ Bałtyk

^ Bałtyk

^ Bałtyk

Bałtyk w Dąbkowicach - Relacje.

Bałtyk w Gąskach - Relacje.

^ Bałtyk

Bałtyk w Grzybowie - Relacje.

^ Menu

 

^ Bałtyk

^ Menu

 

^ Bałtyk

Bałtyk w Podczelu - Relacje.

^ Menu

 

^ Bałtyk

^ Menu

 

^ Bałtyk

^ Menu

 

^ Bałtyk

^ Menu

 

^ Bałtyk

^ Menu

 

^ Bałtyk

^ Menu

 

^ Bałtyk

^ Menu

 

^ Bałtyk

^ Menu

 

^ Bałtyk

Bałtyk w Łazach - Relacje.

^ Menu

 

^ Bałtyk

^ Bałtyk

Do Łeby dojechaliśmy ze sprzętem foto-video i konkretnym planem. Po krótkich odwiedzinach siostry, przebywającej w tamtejszym sanatorium planowaliśmy jazdę melexem do wydm, nagranie przejazdu i sesję na wydmach. Gdy dojechaliśmy do sanatorium, do Łeby zbliżała się ogromna, czarna chmura. Jazdy do wydm wstrzymano, rozpętała się b. gwałtowna burza. Wróciliśmy bez nagrań i zdjęć. Niniejszego przycisku nie powinienem uruchamiać. Zawiedzionych przepraszam...

Bałtyk w Łebie - Relacje.

przygnębiające. Perełkę stanowił Generał Zaruski, najstarszy z czynnych, polskich żaglowców. Zawsze piękny.

Wideo: Puck 2000.

Port w Pucku odwiedziliśmy we trójkę, z Michałem. Podrzuciliśmy go do punktu prowadzącego rekrutację członków załogi statków wycieczkowych. Długo dziwiłem się, że taka rekrutacja odbywa się właśnie w Pucku. Przestałem, gdy Michał kilkakrotnie opłynął kulę ziemską największymi "wycieczkowcami" a w kolejnym kontrakcie nadzorował remont wycieczkowca w Singapurze, realizowany m.in. przez ekipę z Polski. Widok portu, morza i jednostek pływających  stwarzał wrażenie raczej 

Bałtyk w Pucku - Relacje.

Bałtyk w Trójmieście - Relacje.

W Ahlbeck

W Świnoujściu

Bałtyk w Świnoujściu - Relacje.

W Międzyzdrojach

Klif Gosań

Bałtyk pod klifem Gosań - Relacje.

historia milczy, a budynki z dniem 10 lutego 2009 r. przekazano Dyrekcji Wolińskiego Parku Narodowego. Często po kliknięciu w nazwę wyświetla się komunikat, że są niedostępne,

Po licznych perypetiach z nazewnictwem (Jaromierz-Jaromin-Grodno) i przynależnością administracyjną, osada o ostatecznej nazwie Grodno leży w północno-zachodniej Polsce, na wyspie Wolin, w województwie zachodniopomorskim, w powiecie kamieńskim, w gminie Międzyzdroje, 6 km na północny wschód od Międzyzdrojów, 3 km na zachód od WisełkiMiejscowość położona jest nad Zatoką Pomorską i jeziorem Gardno. Na północy Grodna znajduje się obniżona krawędź nadmorskiego klifu i zejście na plażę, na zachodzie obszar ochrony ścisłej im. prof. Zygmunta Czubińskiego, od południa droga wojewódzka nr 102.

Podczas przejazdu drogą 102 zaskoczyła mnie nazwa mijanej miejscowości. Grodno. Kojarzyła się ze wschodem, z dawną Polską, Litwą, Białorusią. Postanowiłem to sprawdzić. Do miejscowości, konkretnie kilku budynków rozlokowanych w niecce nadmorskiego klifu, zakosami przez las prowadziła ścieżka obudowana sosnowymi żerdziami. Na dole kompletna dzicz i wszechobecny spokój. Ciekawostki - owszem są. Za największą uważam fakt, że dwa najbardziej okazałe budynki wczasowe istniały na terenach Wolińskiego Parku Narodowego i należały niegdyś do Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. Kto tam bywał  -

W Grodnie

W Trzęsaczu

W Rewalu

W Niechorzu

W Mrzeżynie

W Rogowie

W Dźwirzynie

^ Bałtyk

^ Menu

 

Wideo - brak (tymczasowy).

W Grzybowie

W Kołobrzegu

W Podczelu

W Sianożętach

W Ustroniu Morskim

Bałtyk w Ustroniu Morskim - Relacje.

W Gąskach

W Sarbinowie

Bałtyk w Sarbinowie - Realacje.

W Chłopach

W Mielnie

W Unieściu

W Łazach bywaliśmy wielokrotnie. Obie trasy dojazdowe są atrakcyjne. Z jednej, przez Tatów-Mielno-Unieście (lub Koszalin-Mścice-Mielno) i kanał łączący jezioro Jamno z Bałtykiem, korzystaliśmy częściej. Drugą np. odwoziliśmy opolskiego szwagra do sanatorium. Każdemu wyjazdowi towarzyszył spacer nad morzem, Materiałów foto-wideo nie zachowałem. Polecam opis pod adresem https://tduzynski.pl/kanaly-zbiorniki-sztuczne > Kanał Jamneński.

W Łazach

W Dąbkowicach

W Dąbkach

W Darłówku

Rozdmuchało się, gdy od dawna z oczu straciliśmy ląd, a dorsze brały raz po raz. Szyper przydzielił nam pasy z linkami umożlwiającymi przypięcie się do barierek i elementów nadbudowy. Kuter bujał się tak mocno, jakby miał wielką ochotę więcej się nie wyprostować. Przy jednym przechyle woda wypełniała moje biodrowe buty, przy drugim odpływała po ciele w okolicach uszu.

Część ekipy schroniła się na dole, w ładowni (?). Spróbowałem. Natychmiast zrezygnowałem. Tam jest jeszcze gorzej, zwroty pozycji są krótsze i bardziej gwałtowne.

Po powrocie i zejściu na ląd nie mogłem ani normalnie stać na nogach, ani jechać. Jak kuter bujała się ziemia. Malucha uruchomiłem po dziwnej (?), dwugodzinnej drzemce.

Kolejny, na zawsze zapamiętany rejs miał miejsce bodajże po dwóch dniach od ustanowienia nowego, dorszowego rekordu Polski. Na łowisku, przy kolejnej próbie podniesienia pilkera z dna odczułem twardy, potężny opór. Wiatr szybko spychał kuter, jeszcze szybciej "zaczep" wysnuwał żyłkę z mojego wielkiego kołowrotka. Gdy zapas żyłki zbliżał się do końca, w obawie przed zniszczeniem bardzo mocnego zestawu i przekonaniem, że zaczepiłem o leżący na dnie wrak, żyłkę odciąłem finką. Ani wcześniej, ani do chwili obecnej nikt inny nie sklął i nie zwyzywał mnie tak, jak zrobił to szyper, Dowiedziałem się, że jesteśmu na łowisku o czystym dnie i - dopiero po fakcie - że duży, zahaczony dorsz przywiera do dna i trudno go stamtąd oderwać...

W Darłówku jak wszędzie. Ogromne zmiany we wszystkich dziedzinach. Pozornie nie zmienia się tylko lokalizacja na mapach i fakt, że przy każdym spojrzeniu w siną dal Bałtyku, jego wody dotykają nieba.

W Darłówku jest nie inaczej. Gdy w latach sześćdziesiątych wielokrotnie nocowałem w tamtejszym hotelu, zdarzało się, że buczek mgłowy latarni morskiej nie pozwalał zasnąć. Dawny hotel zastąpił inny. Po stronie przeciwnej, bezpośrednio nad wodą portowej redy powstał potężny obiekt Marina Royal, stworzono redę, most holenderski łańcuchowy zastąpiono rozsuwanym, szufladkowym.

Od lat siedemdziesiątych, z Darłówka kikakrotnie wypływaliśmy w morze "na dorsza". Dwie wyprawy zapamiętam do końca życia.

Na pierwszą wypłynęliśmy przy fali niewielkiej, uznanej za całkowicie bezpieczną.

Bałtyk w Darłówku - Relacje.

W Wiciu

W Jarosławcu

W Ustce

W PN Smołdzino

W Łebie

W Pucku

W Trójmieście

Adriatyk w Chorwacji

Powrót do menu

Powrót do menu

 Morze Koralowe - Relacje.

Tasmana

Koralowe

Celtyckie

Wideo: W Słowińskim PN - Tylko dla Seniorów.

Zdjęć wykorzystanych w filmie nie zachowałem. Szkoda. Powód - inna, wcześniejsza koncepcja budowy witryny.

Bałtyk w Ustce - Relacje.

Nieco zdziwił ich mój uśmiech. Gdy wyjaśniłem przyczynę, nie złagodnieli. Przetrzepali wszystko bardzo dokładnie. Wszystko było OK, więc nadal nadąsani, puścili nas wolno'. Materiałów foto-wideo Bałtyku, wykonanych z molo - nie odnalazłem.

Około 20 lat temu, gdy jeszcze żona Michała z wnuczką mieszkały w Polsce, po zwiedzeniu mola, promenady gwiazd i kilku innych fragmentów miejscowości, przydarzyła się nam w Międzyzdrojach zabawna historia. Nieco skołowany rozkładem ulic pojechałem w stronę Świnoujścia. Na dalekim końcu prostego odcinka drogi dobrze widziałem samochód policyjny ale w jego połowie zorientowałem się, że jadę źle. Zawróciłem informując pasażerki - za chwilę dogoni nas Policja przekonana, że zawróciłem na ich widok. Tak się stało. Dogonili nas na sygnale, zajechali drogę, kazali zatrzymać się.

Bałtyk

Adriatyk

Początkowe dni sierpnia 2012 z ogromnym zaciekawieniem i przyjemnością spędziliśmy we włoskim kurorcie Lido di Jesolo. We trójkę - z Ireną i Majką z Anglii. Minęło już lat 11, a do dnia dzisiejszego pamiętam wspaniały smak lazanii serwowanej w ulubionej knajpce, do której chętnia chadzaliśmy podczas przerwy plażowej, wymuszonej nieznośnym skwarem. Hotel Danubio (Dunaj?) gwarantował nam tylko śniadania i obiadokolacje.

Przy temperaturach 36-40 stopni ruch na ulicach utrzymuje się niewielki. Dominują rowerzyści, wśród nich przeróżni włoscy szpanerzy swobodnie i raczej szybko jeżdżący bez trzymania kierownicy. Nawet tacy, którzy podczas jazdy wklepują SMS-y albo czytają (?) gazety. Dzięki czemu przez wszystkie dni naszego pobytu nigdy nie spowodowali kolizji, po prostu nie wiem. Czy w tym, co robią, są tak doskonali ??

Wczasowicze zwykle od godziny dziewiątej do osiemnastej smażą się na plaży albo ciężko dyszą w świetnie klimatyzowanych pokojach hotelowych.

Pierwsze wyjście w takim dniu na plażę to dla przybysza znad Bałtyku doświadczenie wielce pouczające. Po odszukaniu wykupionego 3-osobowego parasola, rozlokowaniu się i krótkim podsmażeniu spróbowałem dotrzeć do morza. Boso!! Po kilku krokach, ku dyskretnej uciesze sąsiadów, wróciłem pod parasol w takim tempie, jakbym skakał po patelni ze skwierczącymi na niej rybami. Normalni wczasowicze przechodzą nad wodę w klapkach i zostawiają je na piasku, gdy od wody dzielą ich 3-4 kroki. Zdarza się, że podczas przypływu klapki, ręczniki tudzież różne inne plażowe akcesoria bezpańsko pływają po morzu.

Niezależnie od temperatury, przez wszystkie dni naszego pobytu, wśród gęsto rozstawionych parasoli niezmordowanie krążyli ciemnoskórzy sprzedawcy głównie - ale nie tylko - plażowych różności. Obwieszeni akcesoriami oferowali je grzecznie, bez natręctwa. Świetnie znosili skwierczący upał. Swoją obecność bardzo głośno obwieszczali tylko sprzedawcy używek. Najpiękniej, bardzo melodyjnie robił to sprzedawca porcji kokosa.

Niewiele z takich zawołań rozumieliśmy, ale brzmiały podobnie jak niegdyś nasze „kto nie pije oranżady ten wyjeżdża z Mielna blady”, „przyjechałeś z dziewczyną, kup jej loda Bambino” albo obecne „gorąca kukurydza, wszyscy kupują nikt nie wybrzydza!”.

Na plaży i w ciepłym Adriatyku udawało się nam wytrzymać maksymalnie do południa. Powracaliśmy na plażę ok. 15-tej, opuszczaliśmy ją ok. 18-tej, aby przygotować się do hotelowej obiadokolacji, serwowanej o 19-tej.

O godzinie 20 zmienia się w kurorcie organizacja ruchu. Samochody muszą opuścić główną ulicę, obejmują ją we władanie piesi przemieszczający się w dowolnych kierunkach. Kursują tylko nadmorskie "pociągi". Objechaliśmy nimi całą trasę rejestrując kamerą wszystko, co dzieje się wokół. Co i jak stało się z nagraniami - jeszcze nie wiem! 

 

Na dwie godziny przed wschodem słońca kurort Lido di Jesolo śpi snem głębokim. Na uśpionych ulicach trwa dyskretne sprzątanie, przechodnia dostrzec nie sposób. Nieco więcej dzieje się na plaży. Nieliczni cierpiący na bezsenność spacerują, aktywni biegają i pływają, na deskach falochronów „dojrzewa” młodzież - po pracy i nocnych eskapadach :).

Wschód zawiódł. Długo przesłonięte porannymi mgłami i chmurami słońce dało trochę czystego światła dopiero po upływie co najmniej dwóch godzin po wschodzie kalendarzowym.

 

W zabudowie kurortu wyraźnie wyodrębnić można kilka segmentów charakterystycznych dla większości miejscowości nadmorskich.

Z wąskiego pasa ciągnącej się po horyzont plaży publicznej, co kilkadziesiąt metrów, dość daleko w morze wybiegają pomosty, oznakowane zakazami skoków do wody, nadbudowane na falochronach. Gdy morze jest spokojne, oblegają je plażowicze – gdy morze nadsyła wysokie fale, spod falochronów, spomiędzy desek pomostów strzelają w górę malownicze gejzery.

Za plażą ogólnodostępną ciągnie się wytyczony „pod sznurek” szeroki pas hotelowych parasoli i leżaków. Sektory przyporządkowane hotelom zwykle różnią się kolorami, oddzielone są ścieżkami wyłożonymi plastykowymi matami na których swobodnie w obu kierunkach mijać się mogą nawet obciążeni torbami pulchni plażowicze.

Przy granicy pasa parasoli ciągnie się utwardzony płytami kamiennymi, niezbyt szeroki deptak. Przy nim, od strony morza ustawione są tablice z nazwami hoteli oraz – co kilkadziesiąt metrów - estetyczne budki plażowego personelu porządkowego.

Za deptakiem ciągną się ogrodzenia, żywopłoty i szeroki pas tzw. małej architektury przyhotelowej. W nim – przy hotelach wyższej klasy – baseny, leżaki, parasole.

Za pasem małej architektury, ciągnie się kilkudziesięciometrowej szerokości sektor hoteli, restauracji i sklepów podzielony poprzecznymi uliczkami umożliwiającymi dostęp do plaży i maleńkich parkingów przyhotelowych. Sektor hoteli zwieńczony od strony morza małą architekturą i basenami, od strony głównej jednokierunkowej ulicy zamienianej po godzinie 20-tej w dwukierunkowy deptak zamknięty dla pojazdów spalinowych, zwieńczony jest sięgającymi głównego chodnika tarasami restauracji i wystawkami sklepów. Na ich skraju, tuż przy chodniku wystawione są przeróżne tablice informacyjne – głównie menu, cenniki, wykazy języków w jakich można porozumieć się z personelem.

Więcej na wciąż uzupełnianej podstronie https://tduzynski.pl/wlochy-2.

Wideo: DW203 2019 Darłowo-Ustka p Jarosławiec / Ustka 2019 Kładka Uchylna-Obrotowa /.

Ustkę przelotnie poznałem w roku 1961, podczas służbowych wizyt w Słupskich Zakładach Przemysłu Terenowego produkujących niegdyś różne typy parasolek. Stąd potoczna nazwa - bywałem w "Parasolkach". Niewiele z tych pobytów pamiętam. Prawdopodobnie trafiłem tam w niezbyt przyjaznej porze roku. Chęć odwiedzin powróciła, gdy dowiedziałem się, że na kanale portowym zainstalowano uchylną, obrotową kładkę.

Obecnie samochodem do Dąbkowic dojeżdżać mogą tylko posiadacze specprzepustki (info w necie). Bywałem tam przed i po wydaniu wspomnianego obowiązku. Poza obowiązkowym spojrzeniem na morze - cel główny - jezioro Bukowo.

Więcej w opisie pod adresem https://tduzynski.pl/jeziora.

się nawet na główną ulicę letniskowej miejscowości (!). Niegdyś Sarbinowo polecałbym poszukiwaczom urlopowego spokoju - teraz tłoczno i jazgotliwie jest wszędzie. Nawet nad jeziorami, głęboko skrytymi w lesie :(.

Wideo: Sarbinowo 2016 Przedwiośnie.

Po wytczytaniu w prasie lokalnej informacji o zakończeniu prac w Sarbinowie, podjechaliśmy obejrzeć to cudo pięknie prezentowane na filmie wykonawcy, zrealizowanym z użyciem drona. Promenada jest imponujące, wygląda bardzo solidnie. Właściciele lokali posadowionych na wydmach wyraźnie odetchnęli. Twierdzą, że mimo doraźnych zapór prywatnych, sztormowa woda potrafiła wedrzeć 

w normalnym trybie dojść mogło tylko w przypadku ciężkiej choroby lub śmierci właściciela. Ale co na to np. sąsiedzi??

Jest także inna, mało prawdopodobna możliwość. W latach pięćdziesiątych, podczas rajdu pieszego przebiegającego prze jedną z lubelskich wsi, zauważyłem ogromną, przerażliwie wychudzoną świnię, uwiązaną za nogę na długim sznurze przy płocie mijanej zagrody. Nie wytrzymałem. Gdy wzburzony zwróciłem uwagę właścicielom, usłyszałem spokojną radę, abym pilnował własnego nosa i nie próbował pouczać doświadczonego gospodarza. Gospodarz "uprzejmie" przy tym wyjaśnił, że teraz świnia ma rosnąć a tuczona będzie dopiero po wykopkach. Sposób zaskakujący, ale świnia to nie krowy.

Tak, czy owak, Gąsek odwiedzać nie zamierzam, mimo spodziewanych, dużych zmian na lepsze...

W latach osiemdziesiątych, w Gąskach byłem po raz pierwszy i - jak sądzę - ostatni, tylko przejazdem. Szczegóły pamiętam mgliście, za wyjątkiem widoku, który na zawsze pozostał w mojej pamięci. Zajechałem tam w ramach objazdu polskich miejscowości nadmorskich, prawdopodobnie poprzez Koszalin, Mielno, Gąski. Podczas jazdy powrotnej dostrzegłem coś porażającego. Kilkanaście (kilkadziesiąt?) przeraźliwie wychudzonych krów stojących po kolana w bagnie w małym niezadaszonym ogrodzeniu. Do takiego stanu

To prawdziwa inwazja. Jeżeli w Ekopaku zechcą gniazdować, jego spokojny, sielski wygląd zmienią błyskawicznie. Przerabiałem taką sytuację na jeziorze Brody

Tereny na wschód od Kołobrzegu - Ekopark Wschodni, Podczele II, Podczele i Bagicz - opisane są w Internecie bardzo obszernie. Wszystko byłoby OK, gdyby autorzy stosowali jednakowe reguły. Tak - niestety - nie jest. Np - jedni piszą "do Bagicz", "w Bagicz", inni "do Bagicza", "w Bagiczu". Pisząc o podziale terenu po wyjeździe Rosjan, nie definiują co przypadło komu ani zastępczo nie precyzują przebiegu granic. Staram się co nieco uściślić.

Na wschód od Kołobrzegu, od sanatorium Bałtyk, pomiędzy plażą i drogą DK 11 biegną lub ciągną się - ścieżka rowerowa kóra w zamierzeniach międzynarodowych obiegać ma Bałtyk, Ekopark Wschodni z groblą łączącą sanatoryjne Podczele II z nadmorską kamienistą plażą, Podczele z samowystarczalnym osiedlem mieszkaniowym zajmowanym do roku 1992 jednostkę wojskową ZSRR (głównie personel lotniska Bagicz z rodzinami), oraz wieś Bagicz z lotniskiem.

Lotnisko obejmuje pas startowy dostosowany do startu i lądowania samolotów odrzutowycu oraz zespół hangarów, maskowanych od góry. Po wyjeździe Rosjan przejęli je cywile - sposoby wykorzystania zawiera odrębny opis. 

Osiedle Podczele obejmuje rozległy teren usytuowany poza wschodnią częścią rozlewiska, oddzielonego od zachodniej w/wspomnianą groblą. Przez pewien czas grasował na niej utykający, wielki łabędź. Przechodniów atakował albo przepuszczał, gdy dostał smakowity kęs.

Z grobli korzystaliśmy wielokrotnie. Samodzielnie, z gośćmi, z ekipą telewizyjną. Także z psem, na niegościnnej, kamienistej plaży. W roku 2023, po raz pierwszy po katastrofie ekologicznej związanej z przerwaniem ścieżki rowerowej i wydmy przez wody Ekoparku, na terenach ptasiego raju zobaczyliśmy ogromne stada kormoranów.

wygrodzonym terenie Senatora przechodzimy na plażę. Prezentowane zdjęcia pochodzą z parkingu i plaży przy drodze dojazdowej do Dźwirzyna.

Grzybowo jest kolejną miejscowością nadmorską po zachodniej stronie Kołorzegu. Rozbudowuje się bardzo intensywnie. Z miejscowością wiążą się dwa odrębne dostępy do plaży. Jedno biegnie skrajem starej zabudowy, kończy parkingiem w obrębie stacji pomp rowu melioracyjnego. Bywaliśmy tam kilkakrotnie aby uszczknąć z plazy kilka wiader aksamitnego piasku do plastykowej muszli, w której bawiła się nasza wnuczka. Częściej samodzielnie i z gośćmi jechaliśmy nieco dalej, aby skorzystać z długiego parkingu, usytuowanego w lesie bezpośrednio przy drodze dojazdowej, w bardzo niewielkiej odległości od plaży. Plaża jest piękna, morze o rozległej przestrzeni (bez falochronów!). Z upływem lat stała się zatłoczona jak wszystkie plaże pozostałe.

W ciągle zmniejszanej odległości pomiędzy parkingami i niepisanymi "strefami" lokalizacji istnieje(?) plaża naturystów. Wiele lat temu pozwoliliśmy sobie na głupawy żart wobec mamy Ireny. Bez uprzedzenia zaprosiliśmy Ją na spacer plażą do Dźwirzyna. Na kąpiące się bez biustonoszy młode dziewczyny nie zareagowała, ale, gdy obok niej przeszedł nagi brodaty men, z dalszego spaceru zrezygnowała. Dąsała się, długo nie przyjmując przeprosin.

W roku 2023 miejsca parkingowe są zwykle zajęte od wczesnego rana. Jeździmy dalej. Niegdyś na obrzeżach, obecnie w mocno rozbudowanej części wschodniej Dźwirzyna, po stronie prawej istnieje atrakcyjny zespół obiektów hotelu Senator. Jego gośćmi nie byliśmy nigdy więc parkujemy na lokalnym parkingu po przeciwnej stronie ulicy, a po

W latach dziewięćdziesiątych tereny za mostem na Redze należały do polskiego wojska. W latach późniejszych, sądzę, że po roku 2011 wstępu za most nie wzbraniano a kilka obiektów zlokalizowanych tuż za mostem, nad Regą, przeznaczono do sprzedaży na bardzo dogodnych warunkach. Zostały sprzedane zanim zdołałem zdobyć komplet informacji. Podczas ostatniego pobytu widziałem teren zabudowany inaczej - działa tam m.in. nowa stacja paliw a ostania fotografia pochodzi z parkinu przy ogólnodostępnej plaży zachodniej.

Próby konkretnego ustalenia losów dawnej JW na podstawie informacji dostępnych w internecie pozostały bezskuteczne a wczytywanie się w treści strony https://milmag.pl/polska-obrona-powietrzna/ może wywołać mdłości. Wcale nie dziwię się, że tak długo nie komentowano "rakietowego" przypadku pod Bydgoszczą i sądzę, że każda zmiana władzy ów bałagan pogłębi.

Bałtyk w Mrzeżynie oddycha nieco spokojniej. Pierwsze falochrony pozostają w zasięgu wzroku, ale są wystarczająco odległe od główek portowych.

Z niezatłoczonej plaży bałtyckiej w Rogowie korzystaliśmy wielokrotnie, samodzielnie oraz z rodziną z Lubska i Hajnówki. Było tak w latach dziewięćdziesiątych, gdy w Rogowie stacjonował garnizon z koszarami i dużym zapleczem socjalnym. Przy garnizonie istniał wojskowy ośrodek wypoczynkowy z własną jadłodajnią i kinem oraz miłe dla oka osiedle domków dla kadry. Wjazd na w/w tereny mieli (poza wojskiem) tylko posiadacze specjalnych przepustek. Miałem taką jako dostawca wyrobów dla wojska.

Obecnie, po likwidacji garnizonu i wyprzedaży wojskowego majątku, można tamtędy jeździć swobodnie do Mrzeżyna, Trzebiatowa i dalej, nawet do Niemiec. Kto obecnie wszystkim zarządza - nie wiem i nie próbuję ani dowiedzieć się, ani pętać się po obcym terenie. Trochę szkoda, bo pamiętam ówczesne obiekty jako bardzo przyjazne, z własną przystanią na jeziorze Resko Przymorskie, kinem i sklepikiem na miejscu oraz rozległym widokiem na morze bez falochronów.

Osobom zawiedzionym obiecuję więcej materiałow foto-wideo tylko z wczasowiska i jeziora, z kolejnego, już zaplanowanego pobytu.

W Niechorzu byliśmy wielokrotnie, ale zawsze tylko przy lararni morskiej. Latarnia stoi na wzniesieniu, z którego ku morzu prowadzą strome schodki, kończące sie na poziomym podeście obudowanym dwiema betonowymi wysokimi opaskami - górną i dolną siegającą plaży. Z poziomu światła latarni roztacza się tak daleki widok okolicy, jak dalece sięga wzrok obserwatora. Po stronie wschodniej dostrzec można molo i plażę Niechorza i dalej Pogorzelicy, po zachodniej, nad lasem - urządzenia radiolokacyjne. Morze w okolicy plaży i latarni podzielone jest na sektory falochronami - przy latarni wzmocnionymi warstwą betonowych łamaczy fal.

Podczas jednego z pobytów zastaliśmy na wąskiej plaży przy latarni odpoczywającą fokę. Mimo dużych plakatów ostrzegawczych, zbliżały się do niej na odległość ręki, dwie panie. Czym się to skończyło, nie wiem - autokar odjeżdżał. 

W/wspomnianym wydarzeniom towarzyszą dwie legendy. Wg jednej z nich rybacy przypadkowo złowili Zielenicę, boginię morza. Oddali ją miejscowemu proboszczowi. Proboszcz uwięził ją, więc wkrótce z tęsknoty za morzem zmarła. Pochowano ją w przykościelnym cmentarzu.

Od tego czasu Bałtyk - jej ojciec - chcąc odebrać ciało córki i przenieść je na dno morza, posyłał w kierunku kościoła wzburzone fale. Czy już je odebrał ?? - zdania historyków (i meteorologów) są podzielone...

Klif Gosań jest niemal obowiązkowym punktem programu większości wycieczek na wyspę Wolin. DW 102 posiada w jego rejonie stosowny parking, więc często zdarza się, że wchodzący i schodzący uczestnicy mijają się. W roku 2013 wspomniana sytuacja powtórzyła się, natomiast w roku 2023 zwiedzanie jeziora Turkusowego zastąpiono zwiedzaniem ostoi żubrów i uatrakcyjniono przejazdem tunelem pod Świną.

przeze mnie (za chwilę wspólnej zadumy serdecznie dziękuję!!). Poświąteczne pozostałości uprzątnęliśmy...

Tereny Świnoujścia graniczą z Niemcami. Pamiętam czasy gdy przejścia plażowego strzegli niemieccy wopiści. Po kilku latach zniknęli i oni a jedno ze zdjęć pokazuje Irenę swobodnie przebywającą "za granicą" (jeden duży krok). Na serio, rozpoznawczo byliśmy w Ahlbeck, Heringsdorfie, Wolgast, ale o tym na podstronie Podróże-Niemcy. Zapraszam.

Bałtyk w PN Smołdzino - Relacje.

Wideo: Jarosławiec 2019

Teren wyjątkowo atrakcyjny. Do odwiedzenia Plaża Dubaj (?), Jezioro Wicko + nadmorska infrastruktura. Tylko brak wolnych miejsc parkingowych i napięty plan podróży sprawił, że pojechaliśmy dalej... Zawiedzionych przepraszam. Obiecuję obszerne uzupełnienie (jeżeli zdążę...).

Bałtyk w Jarosławcu - Relacje.

Bałtyk w Wiciu - Relacje.

Bałtyk w Unieściu - Relacje.

Sztormy na Bałtyku sprawiały kłopoty mieszkańcom Unieścia i Mielna od dawna. Bywały tak uciążliwe, że ostatecznie podjęto i zrealizowano wysokonakładowe, wieloetapowe działania ochronne. Wrota przeciwpowodziowe na kanale łączącym jezioro Jamno z Bałtykiem + potężna. betonowa osłona ujścia wód jeziorowych. Chętnie poznam opinie o ich skuteczności oraz ich wpływie na nadmorskie skarpy po na obu krańcach betonowej osłony. Na najnowszych fotografiach, w miejscach osłoniętych przez zaporę, skarpy zachowały kształt naturalny, w pozostałych są rozmyte i spłaszczone przez sztormowe fale. 

Bałtyk w Mielnie - Relacje.

Bałtyk w Chłopach - Relacje.

Każdą z tras dojazdowych zaznaczonych na mapie sprawdziłem co najmniej raz. Przede wszystkim po to, by poznać teren, na którym mieszkam. Nie zawsze miałem czas na opisanie zdjęć, stąd w moich zasobach pęta się pewna ich ilość, których nie potrafię jednoznacznie umiejscowić, Najczęściej dojeżdżałem do Mielna, Unieścia i Łaz przez Koszalin i Mścice, później przez Tatów ale tylko do czasu, gdy do użytku oddano trasę S6 a skrzyżowanie z nią w nowym miejscu wydłużyło odległość. Mielno-Unieście od zawsze traktuję jak jedną z nadmorskich, polskich perełek, godnych polecenia nie tylko Polakom.

Bałtyk w Dźwirzynie - Relacje.

Bałtyk w Grodnie - Relacje.

2010-06-07. Po porannym-pożegnalnym spacerze, odlot do Sydney. Cairns to piękne miasto, przy pięknej pogodzie. Przy takiej pięknieje wszystko...

^ Menu

 

^ Menu

 

^ Menu

 

^ Bałtyk

^ Bałtyk

^ Menu

 

^ Bałtyk

^ Menu

 

Bałtyk w Międzyzdrojach - Relacje.

Bałtyk w Ahlbeck - Relacje.

Morze Celtyckie-Kanał Bristolski-Porthcawl - Relacje.

Bałtyk, od Wschodu do Zachodu - relacje.

Wideo - brak.

Adriatyk we Włoszech - Relacje.

Wideo: - W mieście TROGIR 2016 / W Split, stolicy Dalmacji 2016.

Fotografie wykonane podczas przejazdu oraz zwiedzania miast Trogir i Split. Tym razem pogoda w kratkę...

Więcej pod adresem https://tduzynski.pl/chorwacja.

Wideo - Baza wycieczkowa w Drage 2016.

Fotografie z widokiem na Adriatyk wykonane podczas pobytu w  miasteczku Drage.

Kilka nocy spędziliśmy w jednym z tamtejszych pensjonatów. Pensjonat skromny, dla grupy objazdowej wystarczający. Personel polskojęzyczny. Stamtąd codziennie wyjeżdżaliśmy/wypływaliśmy na zwiedzanie regionu. Chętnie pobyłbym tam dłużej :). 

Adriatyk przy chorwackich skalistych brzegach i kamienistych plażach jest znacznie czystszy niż przy piaszczystych włoskich plażach Lido di Jesolo.

Więcej pod adresem https://tduzynski.pl/chorwacja.

YT

FB

Adriatyk 2016 w Drage.

Adriatyk Włoski 2012 o świcie.

 

 

Bałtyk 2017 w Kołobrzegu.

 

 

Morze Celtyckie 2008 w Porthcawl s

 

 

Pacyfik 2010 Manly

 

 

^ Menu/Morza

 

^ Bałtyk

^ Bałtyk

^ Menu/Morza

^ Menu/Morza

Powrót do menu

Adriatyk w Chorwacji - Relacje.

Morza - Relacje.

Wideo - Archipelag Kornati 2016.

Fotografie wykonane podczas turystycznego, całodziennego rejsu stateczkiem Gostilje, z postojami i krótkim zwiedzaniem trzech miejscowości oraz z kilkugodzinnym pobytem na plaży "piaszczystej". Piasek, to trudnozmywalna ze stóp i obuwia glinka z podmytej przez morze skarpy. Kolejna "dawka" glinki wisi nad "plażą" gotowa do zawalenia przy silnym sztormie :).

Bardzo żałuję, że nie dysponowałem konkretnym sprzętem geolokalizacyjnym... 

Więcej pod adresem https://tduzynski.pl/chorwacja.

Zdjęcia pochodzą z wigilijnego spaceru. Święta Bożego Narodzenia 2015 spędziliśmy w gdańskim kompleksie hotelowo-wypoczynkowym Golden Tulip.

Golden Tulip Gdańsk Residence to nowoczesny obiekt oferujący 195 dużych, komfortowych pokoi. Położony przy piaszczystej plaży, niedaleko Starego Miasta i sopockiego molo. Posiada strefę Wellness & GYM z basenem, brodzikiem, jacuzzi, sauną i łaźnią parową. Także KIDS CLUB i plac zabaw.

Mnóstwo zdjęć ze spacerów późniejszych, z Sopotu, Jelitkowa i Brzeźna oraz nagrania z autobusowych przejazdów rozpoznawczych zapisanych na uszkodzonym dysku zewnętrznym - straciłem. Były atrakcyjne, w tym wiele wykonanych z rozszerzoną rodziną - odwiedzili nas gdańscy kuzyni i nasi karlińscy młodzi (z Wnuczką!), spędzający Święta w Słupsku. Więcej na podstronie Polska>Gdańsk.

W Dąbkach struktura linii brzegowej ma charakter nieco dziwny. W nierównych odległościach daleko w morze wybiegają płycizny oddzielone wodą głęboką o ciemnym dnie (? - głębokości nie sprawdzałem!).

Wczasy rodzinne w dużym, wieloblokowym obiekcie spędzaliśmy tylko raz i właśnie wtedy ową strukturę poznałem. Widząc daleko w morzu grupę osób

2023-09-10. Uzupełnienie. Zejście na plażę nr 12 + pobliska platforma widokowa. Tylko tam udało się nam znaleźć wolne miejsce parkingowe dla niepełnosprawnych - główne ulice objechaliśmy dwukrotnie!

Bałtyk w Ustroniu Morskim odwiedzamy często, sporadycznie z zamiarem kąpieli. Główny powód ciągle bz - w sezonie bardzo zatłoczona plaża. Bywamy, aby zarejestrować zmiany, zjeść morską rybę lub nadmorskie frykasy, pospacerować, odpocząć przy kawie. W urlopowym sezonie letnim to raczej trudne, więc częściej bywamy przed i po. Po sezonie zaglądamy do "marketów" z wyprzedażą, w których posezonowe obniżki sięgają nawet 50% (?!) Odległość do Ustronia i Kołobrzegu jest bardzo zbliżona, więc jeździmy tam zamiennie, mimo, że w obu przypadkach drogi dojazdowe są złej jakości. (Wiele lat temu, gdy nasz samochód prowadził Paweł, jadący niemalże środkiem drogi urlopowicz z Ustronia oberwł nam lusterko i uciekł, zanim zdążylimy stosownie zareagować).

Zmiany w pasie nadmorskim następują szybko i w zdumiewającym zakresie. Jak wszędzie. W Ustroniu bardzo odważnie zabudowano wysoką skarpę przy plaży, chronioną na dole betonowymi łamaczami fal. Mam nadzieję, że przy skutecznej (?) ochronie, historia kościółka w Trzęsaczu nie powtórzy się (a skarpy są podobne!)

Porthcawl w południowej Walii, nad Kanałem Bristolskim Morza Celtyckiego, przelotnie poznaliśmy w dniu 21-09-2008, w ramach 4-osobowej wycieczki miejskim autobusem z Bridgend. Uczestniczyła Maja z tatą Michałem i my, jako wielka niespodzianka dla Majki, zrealizowana dzięki wsparciu językowemu ze strony Michała.

W 16-tysięcznym Porthcawl zakres pływów jest szokująco duży. Stwierdzam to na podstawie fotografii zamieszczonych w internecie przez inne osoby. Jedno sztormowe publikuję - pochodzi z miejsca prezentowanego na innych jako rozległe, łatwo dostępne bezwodne brzegi z jednostkami pływającymi spoczywającymi na bezwodnym dnie portu.

Przy plaży od wielu lat funkcjonuje wesołe miasteczko. Podobno jego działanie na kilka lat wstrzymano po śmiertelnum wypadku, gdy wagonik z parą przyjaciół po zerwniu uwięzi rozbił się na plaży.

Morze Celtyckie jest elementem północnej części Oceanu Atlantyckiego, drugiego pod względem wielkości obszaru wodnego na Ziemi.

2010-06-05 Na opis wydarzeń poprzedzających przerwę rekreacyjną na przyujściowych plażach Morza Koralowego zapraszam na podstronę Rzeki - Mulgrave

Zanim dopłynęliśmy, zdążyliśmy spłoszyć (?) kilka krokodyli. Jednemu zdążyłem zrobić niewyraźne zdjęcie.  Tablic ostrzegawczych przed krokodylami nie zauważyłem, więc pobyt na rezległych plażach spędziłem z wielką przyjemnością. Widziała je Irena, stąd przez cały czas nieufnie rozglądała się dookoła z poczuciem ogromnej odpowiedzialności za wszędobylską Majkę.

Kelner miał rację.  W przejeździe  widziałem pokrzywione przez cyklon słupy. Zdumiała mnie przy okazji ogromna wysokość przydrożnej trzciny cukrowej. Przerastała wysokość ciągnika co najmniej o połowę jego wysokości...

2010-06-06. Po krótkim porannym spacerze do portu, popłynęliśmy na Morze Koralowe. Na początek pozostawiono nas na Green Island. Na wyspie istnieje basen, kilka budyneczków ze sklepikiem i park. W sklepiku kupiłem ostatnie czarne, wiązane spodenki. O kilka numerów za duże - na potężnego chłopa. Wyglądałem w nich jak zupełna oferma, ale nie w slipach (!). Po prawie trzech godzinach, na Wielką Rafę odebrał nas prom podobny do tego, którym do Zielonej Wyspy dopłynęliśmy. Wysiedliśmy na dużej platformie, twardo zakotwiczonej na Rafie. Po założeniu zdezynfekowanych strojów ruszyliśmy do wody. Z chwilą zanurzenia, spod dzwona z powietrzem wypłynęła pani z aparatem fotograficznym. Podwodne zdjęcia wykładane są na obszernej ladzie promu w rejsie powrotnym. Za słoną jak oceaniczna woda opłatą, można je sobie wybierać jako element zgrabnego, lokalnego biznesu.

Michał z Majką wchodził do wody dwukrotnie - przed i po lokalnym obiedzie. Wróciliśmy po zachodzie słońca...

Dzień 29 maja uraczył nas pogodą w kratkę. Przelotne mizerne deszcze, trochę słońca. Postawiliśmy na obiekty nadwodne, ale zadaszone. W Sydney.  Zaczęliśmy od targu rybnego, na którym najwięcej dzieje się wczesnym rankiem. Wtedy przedstawiciele lokalnych restauracji błyskawicznie wykupują tuńczyki o trzycyfrowej wadze. Gdy dojechaliśmy, hale były już puste, a do sprzedaży pozostały tylko 3-centymetrowej grubości płaty, cięte na miejscu z ryb o wadze dwucyfrowej. Steki o takiej gubości podobno smakują najbardziej. Podobno.

Zaczęliśmy od targu, o którym z ogromnym zachwytem opowiadał Paweł po pobycie małżeńskim w październiku 2008. 

Od ryzykownej degustacji ostrygi w śniadaniowym zestawie owoców morza uwolniła mnie jedna z kilkunastu mew oczekujących na stosowną okazję. Gdy na krótką chwilę oddaliłem się z aparatem, mewa mignęła przede mną, usłyszałem lekkie puknięcie i było po sprawie. Na kolejne ostrygi nie dałem się namówić. Tatara z wołowiny albo łososia zjadam z przyjemnością ale wciąż trwam w przekonaniu, że jest to coś zupełnie innego niż zjadanie całego organizmu (np. robala lub ślimaka, niezależnie od jego wielkości)...

Resztę dnia spędziliśmy w ZOO, Akwarium i nabrzeżnej knajpce z bardzo głośną muzyką, uniemożliwiającą prowadzenie rozmów. Więcej o tym na podstronie Australia w części Podróże.

Sianożęty i Ustronie Morskie łączy krótki odcinek ścieżki rowerowej, obiegającej Bałtyk. W praktyce obie miejscowości są ze sobą połączone. Droga dojazdowa rozwidla się na terenie wciąż zabudowywanym - po stronie prawej, pod górkę prowadzi do Ustronia, po lewej, przez często dawniej zalewaną morskimi wodami nieckę - do Sianożęt. Jak to wygląda w roku 2023 - nie wiem. Internet i prasa lokalna milczy, więc chyba dobrze. A bywało, że - wg doniesień prasowych - artykuły spożywcze do Sianożęt dowoziły wojskowe amfibie.

Dostępu do materiałów foto-wideo brak. Tymczasowy. Jeżeli trafię na nie w przepastnych archiwach podczas bieżących uzupełnień, z przyjemnością je opublikuję. Wiele z nich pamiętam dobrze.

W Dźwirzynie bywamy często. Zwykle, gdy zamierzamy odwiedzić nadmorskie miejscowości po zachodniej stronie Kołobrzegu, wybieramy spokojniejszą i jakościowo lepszą trasę przez Gościno i Zieleniewo. Trasę znam z lat dawnych - często jeżdziłem nią na wyprawy wędkarskie, nad Parsętę. Odwiedzałem tam wspaniałe miejscówki, w których nigdy nie spotykałem konkurentów, a zwykle powracałem z atrakcyjnym połowem (!).

Poza plażowaniem, na które decydujemy się tylko w sytuacjach wyjątkowych, chętnie odwiedzamy główną ulicę przy której skoncentrowane podstawowe nadmorskie atrkcje z basenem, parkiem linowym, atrakcyjnymi obiektami hotelowo-wczasowymi, kościołem oraz mnóstwem sklepów i punków gastronomicznych. Ulicę wieńczy most nad kanałem łączącym rozległe jezioro z morzem. Przy moście zlokalizowane są rybackie punkty handlowe z rybami w każdej postaci i zwykle przez nas kupowanym tatarem z łososia.

Do plażowania bardzo skutecznie zniechęciły nas przebieralnie rozstawione na plaży. Konstruktor nie uwzględnił ludzkiego dowcipu. Brak stosownego podestu sprawia, że każdy amator przebierania wchodzący do dołu wydeptanego (?) przez poprzedników, ma osłoniętą głowę i tułów, a przebierając się, wystawia klejnoty na widok publiczny...

W Trzęsaczu istnieje obiekt doskonale uświadamiający potęgę fal morskich. Są to solidnie zabezpieczone ruiny gotyckiego kościoła, wybudowanego na przełomie XV i XVI wieku pośrodku dawnej rybackiej wsi, około 2 kilometrów od brzegu morza. Morze stopniowo podmywało klifowe wybrzeże, w wyniku czego w połowie XIX wieku świątynię zamknięto.

W roku 1891, w wyniku działania fal morskich ukazały się fragmenty fundamentu, rok później runęła ściana północna, i północno-wschodnia. W kolejnych latach morze zniszczyło północno-zachodni narożnik kościoła, fasadę, wschodnie wejście, prezbiterium, południowo-zachodni narożnik, oraz niewielki kawałek zachodniej części południowej ściany. W 1994 roku runęła połowa ściany południowej. Władze gminy podjęły ochronę pozostałości kościoła - w roku 2001 ustawiono kamiennobetonową opaskę tarasową, fundamenty oraz konstrukcję wzmocniono. Obok ruin wybudowano taras widokowy.

Na dłuższy, 21-dniowy pobyt sanatoryjny trafiłem do Świnoujścia na przełomie października i listopada 1997, po 6 miesiącach samodzielnego "przyzwyczajania się" do życia z bajpasami. Wcześniej wyczytałem, że Świnoujście ma statystycznie najwyższą liczbę dni słonecznych w roku, leży nad płytką zatoką pomorską i stąd najczęściej miewa kłopoty z dostępem do morskich kąpieli z powodu albo sinic albo meduz. Mnie akurat wspomniane kłopoty nie dotyczyły - przydziały do sanatorium otrzymywałem zawsze późną jesienią albo na przedwiośniu. Ale do czasu. Gdy otrzymałem późnojesienne skierowanie do górskiej zadymionej doliny, w której na większość zabiegów trzeba dochodzić 300-600 metrów - odełałem je zwracając uwagę, że nie przystoi ono osobie ze schorzeniami narządów ruchu. Porosiłem o miejsce w ośrodku, który wszystkie zabiegi realizuje na miejscu. Otrzymałem Duszniki w środku zimy!! Piękne - zapraszam na podstronę Podróże.

Przełom października i listopada obejmuje Wszystkich Świętych i Święto Zmarłych. Nie znając miejscowych planów, w czasie wolnym zakupiłem znicze dla wszystkich zmarłych członków rodziny, ułożyłem je w kształt krzyża pod skarpą świnoujskiej szerokiej plaży w miejscu, w którym nikomu nie mogły zagrażać nawet wtedy, gdybym z ważnych powodów nie mógł usunąć ich po święcie. W dniu 2 listopada, w niewielkiej odległości od wybranego przeze mnie miejsca, wieczorem na plaży odbywała się msza za tych, którzy zginęli na morzu. Z palących się zniczy ułożono sięgający wody, ogromny krzy. Kilkanaście ułożono także przy krzyżyku ułożonym 

Morze Tasmana - Relacje.

2010-05-28. Na opis wydarzeń związanych z naszym 14-dniowym pobytem w Australii zapraszam do części Podóże, na podstronę Australia. Uprzedzam, że wczytywanie dużych zasobów trwa długo. Sądzę, że cierpliwie poczekać warto... 

Opisy dotyczące mórz australijskich są nieznośnie kłopotliwe. Wybrzeże wschodnie Australii jest chyba wyjątkowo nieregularne. Zawiera ogromną ilość zatok o różnej wielkości oraz o różnych nazwach geograficznych i lokalnych. Dla uproszczenia wszystkie wody w rejonie Sydney (łącznie z rzeką Parramatta) traktuję jako wody Morza Tasmana, wszystkie w rejonie Cairns (łącznie z rzeką Chinaman) - jako wody Morza Koralowego. Newport ma w tym galimatiasie pozycję szczególną.

Mieszkaliśmy nad dużą zatoką Pittwater a wystarczyło spacerkiem przejść około 2 km by znaleźć się nad wodami Morza Tasmana z szeroko otwartym oknem na wody Pacyfiku - największego na Ziemi Oceanu Spokojnego. 

2010-06-04.

Na opis wydarzeń związanych z naszym 14-dniowym pobytem w Australii zapraszam do części Podóże, na podstronę Australia. Uprzedzam, że wczytywanie dużych zasobów trwa długo. Sądzę, że cierpliwie poczekać warto... 

Opisy dotyczące mórz australijskich są nieznośnie kłopotliwe. Wybrzeże wschodnie Australii jest chyba wyjątkowo nieregularne. Zawiera ogromną ilość zatok o różnej wielkości oraz o różnych nazwach geograficznych i lokalnych. Dla uproszczenia wszystkie wody w rejonie Sydney, łącznie z wodami rzeki Parramatta River traktuję jako wody Morza Tasmana, do którego one uchodzą, wszystkie w rejonie Cairns, łącznie z wodami  Chinaman Creek - jako wody Morza Koralowego.

Pozycję szczególną ma w tym galimatiasie Newport. Mieszkaliśmy nad dużą zatoką Pittwater a wystarczyło spacerkiem przejść około 2 km by znaleźć się nad wodami Morza Tasmana z szeroko otwartym oknem na wody Pacyfiku - największego na Ziemi Oceanu Spokojnego. 

 

Z Sydney przylecieliśmy około południa. W Cairns trwa pora sucha. Pogodę zastaliśmy wspaniałą ale z rozmów z miejscowym kelnerem wynika, że w porze deszczowej miewa wrażenie jakby stawał się rybą oddychającą wodą. W rejonie, w różnych porach roku, zdarzają się także cyklony. Kelner twierdzi, że dowody ich obecności i mocy spotkać może każdy, kto wyjedzie poza miasto. Dowody, to pokrzywione, masywne słupy energetyczne.

Rezerwację mamy w Hotelu Sebel - 2 pokoje na pętrze 14. Cele pobytu:

05-06 - całodzienne wędkowanie na rzece Mulgrave z przerwą rekreacyjną przy ujściu do Morza Koralowego i krótkim zwiedzaniem rzeki Russell, łączącą się z rzeką Mulgrave w znacznej odległości od ujścia,

06-06 - całodzienna wycieczka po Morzu Koralowym z przerwą rekreacyjną na Zielonej Wyspie + pobyt z nurkowaniem na Wielkiej Rafie Koralowej.

07-06 - powrót.

Widoki z 14 piętra są bardzo atrakcyjne. Prezentuję wyłącznie widoki z wodą nie mając pojęcia co jest co, ani jaką posiada nazwę lokalną. Z mapy wynika, że Cairns leży nad ujściem dużej rzeki Chinaman Creek. Dla uproszczenia zakładam, że wszystko, co niniejszym dokumentuję, to wody "śródlądowe" Morza Koralowego.