W dniu dzisiejszym przesadziłem. Korzystając z niezłego samopoczucia po spacerze wczorajszym oraz nieobecności Irenki uczestniczącej w jakiejś kościelnej imprezie, zdecydowałem się na kolejny "spacer dla zdrowia". Wybrałem pięknie pofałdowaną ścieżkę rowerową do Homanitu, przy niedzieli nieużywaną. Wzdłuż niej dzieje się bardzo dużo, a przejechałem nią tylko raz i to tylko w jedną stronę, od przejazdu kolejowego przed Homanitem do Karlina.
Być może urzeczony trasą, zmianami i trochę nietypową pogodą, zbyt długo marudziłem na trasie. Człapiąc całkowicie zaciemnioną leśną drogą, marzyłem o samochodzie, który mógłby mnie zabrać. Przejechał tylko jeden, ale w czasie, gdy nadmiernie zmęczony nie byłem.
Trasę skróciłem przechodząc przez teren budowy, otwarty od strny ulicy Moniuszki. Liczba kroków - tylko 5066 (??).
Śnieżyce - Relacje.
Fotorelację rozpoczyna kotek sąsiadów na polbruku. To tylko dowód jednej ze zmian. Parę lat temu, po wielu wcześniejszych staraniach, wykonano drogę oświetloną, utwardzoną polbrukiem, ale tylko do granicy terenu gminnego, tuż za naszą bramą wjazdową. Teren poza granicą należy do Wspólnoty Mieszkaniowej Koszalińska 83.
Kształt i przebieg drogi początkowo budził niesnaski. Powoli przywykliśmy.
Ulica Koszalińska - zmiany ogromne, do omówienia późniejszego. Park z Amfiteatrem jest "żywym" dowodem, wypełniającym zasadę tworzenia parkowych ścieżek. Trzeba je tworzyć tylko tam, gdzie wcześniej zostały wydeptane. Wszystkie wcześniejsze są bardzo zdewastowane korzeniami parkowych drzew.
Pięknie rozrasta się Osiedle Biedronka. Powstały nowe budynki. Jeden przylega do granicy ścieżki rowerowej. Utwardzone place manewrowe wyprowadzono poza ścieżkę, do ulicy Moniuszki. Za nią, na znacznym obszarze, ciągną się RODOS - Rodzinne Ogrody Działkowe Otoczone Siatką. Najbliżej Karlina, w sąsiedztwie Osiedla Biedronka - Miejskie, dalej - PGR Rolnik, jeszcze dalej - "Płytowskie" (obecnie Homanit). Wszystkie mają po kilka wjazdów od strony ulicy Kościuszki i Moniuszki. Naszą RODOS użytkowaliśmy w kompleksie Rolnik.
Gdy zakazano parkowania przy altanach, przy polnej drodze stanowiącej przedłużenie ulicy Moniuszki, wynalazłem zagruzowaną i zachwaszczoną wnękę. Odgruzowałem, wykosiłem, ale zdarzało się, na szczęście niezbyt często, że parkować nie mogłem bo wcześniej ustawiono tam obce auta.
Styk ścieżki rowerowej i przedłużenia Moniuszki, na sporym odcinku oddzielone są metalowymi, kolorowymi słupkami. Słupki znikają, gdy oba elementy od siebie odbiegają. Ścieżka dawnym torem kolei wąskotorowej przebiega mostami nad Parsętą i dalej, za Lubiechowem, łączy się z mocno ostatnio rozwiniętą siecią ścieżek innych, prowadzących do miejsc atrakcyjnych turystycznie.
Mnogość ścieżek cieszy - mnie najbardziej - łącząca Karlino z Białogardem, oddana do użytkowania w roku 2023.
Ulica Moniuszki ze ścieżką rowerową biegnącą po byłym torowisku przecinają się na wysokości bramy RODOS Homanitu. W miejscu przecięcia, po obu jego stronach ustawiono ławeczki i znaki ostrzegawcze. Stąd wracałem ulicami Dworcową i Koszalińską. Opisałem je wcześniej. Aktualizacja bieżąca - trwają prace dachowe przy niegdysiejszej Rozlewni Piwa, trwa produkcja pizzy przed dawnym sklepem meblowym. Kroków, łącznie z domowymi 4600.
Stosownie do wieku (84) codziennie zjadam - rano 8 leków, wieczorem 6. Zawsze, do każdego nowego specjalisty zabieram pełen ich wykaz, z nadzieją, że cokolwiek z niego uszczknę, ale zwykle kończy się na wypisaniu nowych. Liczba rośnie! Tylko raz zdarzyło się, że lek zlecony przez specjalistę naczyniowca, w dwa miesiące później kardiolog bez słowa wyjaśnień nakazał całkowicie odstawić. Zlecił lek nowy. Liczba pozostała bz. Spróbowałem znaleźć rozstrzygnięcie u kardiologa kolejnego. Beskutecznie. Zbędna strata pieniędzy.
Naczyniowiec, w uzupełnieniu zleconego leku nakazał rejestrowanie odległości przebywanych podczas spaceru "zdrowotnego". Zwykle robię kilka rzeczy na raz, mam to we krwi, więc po długich oporach zainstalowałem w telefonie krokomierz i staram się ciągle nosić go na szyi. Ale to ciągle mało - noszę także aparat fotograficzny.
Są w Karlinie seniorzy którzy opuszczą nas nawet nie wiedząc, gdzie i jak Karlino rozwija się. Mam nieskromną nadzieję, że niniejsze zdjęcia i nagrania sprawią im przyjemność.
W MEW Rościno.
Ulewy - Relacje.
Wideo - VIII MSK 2009 cz. II / Burza 2010 / XIV MSK 2015 / Jazda w ulewie /.
kilka samochodów zaparkowano wcześniej...
W miesiącach letnich roku 2020, termometr umocowany w nasłonecznionym miejscu balkonu, kilkakrotnie osiągnął koniec 50-stopniowej skali plusowej. Zmieniłem go na inny, o skali 60-stopniowej. 19 lipca, gdy stało się to po raz pierwszy, uznałem, że niemal wszyscy ruszą nad morze. Prawdopodobnie tak samo myślały tłumy spotkane przez nas nad pobliskimi jeziorkami leśnymi. Samotnię znaleźliśmy dopiero nad Parsętą w Osówku. Za Zaporą - przed nią kilka
Wideo - Nad Wodę.
przekonania odpowiedź "poradzimy sobie!".
Owszem. Poradzono sobie, ale trwało to bardzo długo.
Być może długo plażowano na pięknie nasłonecznionej łące, na której niegdyś my także zażywaliśmy kąpieli podczas spływu pontonami. Tak, czy owak - łatwo nie było. Rodzinie należą się słowa uznania. Kłaniam się...
Pierwszego lipca 2010 roku telefonicznie zapytano mnie, czy mógłbym do Nosowa podrzucić dwa kajaki i czteroosobową rodzinę, która od Nosowa chce spłynąć Radwią do Karlina. Kłóciło się to nieco z moimi wcześniejszymi planami, ale zgodę wyraziłem. Skoro rodzina przyjechała z daleka, a Wodnik nie miał nikogo pod ręką - odmówić nie wypadało...
Na widok rodziny zmarkotniałem - młode małżeństwo z dwiema dziewczynkami (nastolatka+ok. 6-latnie dziecko) z kilkumiesięczną psinką!! to skład, którego na odcinek o znacznym stopniu trudności wpuszczać się nie powinno. Gdy niezbyt zręcznie o trudnościach uprzedzałem głowę rodziny, odpowiedzią był uśmiech i pełna
Wideo - Rodzina na szlaku 2010.
Wideo - Spływ Młodzieżowy.
Było wesoło. Z ekstrawagancjami. "Poprzeczkę" pod okiem kamery pokonali wszyscy, ale w sposób co najmniej nietypowy. Młodzieżowy :)!. Przy podobnym stanie wody, doświadczeni kajakarze zwykle rozpędzają kajak i nad przeszkodą po prostu przelatują. Gdy robią to zbyt wolno, na przeszkodzie utykają. Ale wówczas, bez wysiadania z kajaka, skoordynowanymi ruchami przód-tył przesuwają kajak (i siebie) do przodu. Jednego sposobu nie zaryzykowałbym nigdy, w obawie, że kajak pęknie w połowie długości i z dużym impetem zamknie się na mnie. To skok z przeszkody do kajaka, końcem opartego na niej...
Wideo - Montaż we mgle.
Sierpniowe poranne mgły (ok. 6:20) tak pięknie wypełniły dolinę Pyszki poniżej obiektów Pomeranii - Parku Rodzinnego, że ciągle zmieniającą się scenerię zarejestrować po prostu musiałem.
Ale mgły to nie tylko piękno. To także znaczące utrudnienie na trasach - szczególnie w nocy, oraz duże utrudnienia przy pracach montażowych. Przykłady podaję w nagraniach wideo.
Wideo: Spływ z prosiakiem.
Impreza (i pogoda) super. Oczywiście na mecie czekało ognisko, pieczony prosiak i odpowiednio nagłośniona muzyka. Po myciu i przekazaniu kajaków wiele osób skorzystało z kąpieli w rzece. Sądzę, że chętniej w ten sposób bardziej studzono emocje niż zmywano niewielkie trudy spływu :)!
Prosiak znikł błyskawicznie. Nawet nie zdążyłem go zarejestrować! Ognisko i tańce trwały długo...
RODOS. Rodzinne Ogrody Działkowe Ogrodzone Siatką.
Niniejszej publikacji nadaję ten właśnie tytuł, jako najcelniejszy. Od czasu, gdy usłyszałem go po raz pierwszy, gdy z szerokim uśmiechem wyjaśniono mi jego pochodzenie, słyszałem go bardzo często, podczas większości rozmów o urlopach, opaleniźnie, formach spędzania czasu po codziennej pracy, itp, itd.
Do "uprawiania wolnej działki" na pegieerowskich terenach RODOS namówił mnie św. pamięci Julian, kierownik jednego z Zakładów wchodzących w skład Kombinatu PGR w Karlinie. Chętnie spędzałem z nimi nieliczne wolne chwile przy szachach, w rozgrywkach brydżowych, nad rzeką, w spotkaniach towarzyskich wspomaganych koniakiem. Często towarzyszyła mu żona Halinka. Niestety, odszedł za wcześnie.
W roku 1983, przy częściowej pomocy Ździcha (brat Żony, również św.p.), zakończyłem wstępną budowę altany. 1983 to rok, w którym nadal powszechnie panowało przekonanie, że państwowe to jakoby niczyje. Kradziono powszechnie i często.
Przy nakładaniu baranka zewnętrznego, często prowadzonym do późnej nocy, korzystałem z pięknej lampy naftowej, wykorzystywanej jako oświetlenie kutra na morzu (nie tylko awaryjne). Ceniłem ją bardzo. Byłem z niej nawet dumny. Skradziono.
Późną jesienią, po zakończeniu podstawowych prac, skradziono także pospawane przeze mnie i zabetonowane słupy ogrodzeniowe o łącznej wadze ok. 300 kG. Policja oszacowała wartość szkody po cenie złomu na około 150 zł. Postępowanie umorzono bez uwzględnienia szkody rzeczywiście wyrządzonej, szacowanej przeze mnie na kilka tysięcy. Gdy zirytowany zapowiedziałem zasadzkę i osobiste pałowanie złodzieja, odradzono informując, że w przypadku potwierdzonego uszkodzenia ciała mogę ponieść ciężką odpowiedzialność. Taka "przyjemność" wynikała podobno z ówczesnego prawa. Szybko wykorzystały ją osoby które nigdy w kilkudziesięcioletnim życiu nie zhańbiły się pracą. Gdy nastawały jesienne szarugi, wybijały sklepowe szyby, kradły alkohol i co nieco na ząb. Na zimę trafiały do ciepłego więzienia, na państwowy wikt i opierunek. Proceder ów popsuło wprowadzenie elektronicznych bransoletek.
(Dalsze uzupełnianie stało się niemożliwe - potwierdzono błąd w kreatorze. Trwają prace nad jego usunięciem...) ...Minęło kilka godzin. Wszystko OK.
Działkę podzieliłem na trzy modyfikowane części. Stałą sadowniczą, obsadziłem jabłoniami dojrzewającymi kolejno, czereśnią, wiśnią, wielkoowocową śliwą zastąpioną wielkoowocową gruszą i krzewami owocowymi - czerwoną i czarną porzeczką, czerwonym i białym agrestem, borówką wysoką. Część warzywną poddawałem największym modyfikacjom. Bywało z tym różnie, nie zawsze zmianom właściwym. Część rekreacyjna stanowiła przede wszystkim królestwo Ireny - to głównie kwiaty i rośliny ozdobne. Altanę od strony południowej obsadziłem wyjątkowo wczesną i bardzo smaczną winoroślą. Pegieerowcom-rolnikom z dumą udostępniałem szczepki...
Bywały dni czarne. To ataki pełnych fantazji wandali. Fantazji tak "wzniosłej", że sąsiadce korzystającej z altany zbudowanej z płyt wiórowch, w dwóch przeciwległych ścianach wywalono potężne otwory, przez które wandal mógł bez schylania czoła przejść przez altanę stojącą na jego pijanej drodze. U mnie kończyło się mniej drastycznie. Na początek wybito kilka szyb. Gdy założyłem okiennice, "otwarto" drzwi zamknięte na dwa zamki patentowe. Pozostawiłem drzwi zamykane tylko na haczyk, z rozłożonymi arkuszami A4 i apelem, aby każdy, kto musi skorzystać z altany, pozostawił po sobie porządek. Wtedy zaprotestowali sąsiedzi. Okradano ich altany a poduszki, koce i inne elementy pościeli znoszono do mnie. Apele nie pomogły. Pocięto firany, trwale pomazano trudnozmywalnymi nadpalonymi farbami szyby i sanitariaty.
Gdy najemca mieszkania zażądał usunięcia moich mebli, część przeniosłem do altany, uzbrojonej w solidne zamknięcia metalowymi sztabami. Bezskutecznie próbowano je pokonać. Po próbach pozostał tylko wygięty łom i solidnie mocowane od wewnątrz sztaby. Jak to wygląda obecnie - pojęcia nie mam. Działkę "z dobrodziejstwem inwentarza" sprzedałem, a po kilku spotkaniach z dawnymi sąsiadami wiem, że ilość kradzieży i przypadków wandalizmu znacząco zmalała. Brawo! Dawni wandale cywilizują się...
Kilka zadr w pamięci pozostało. Najgłębsza to fakt, że praca na RODOS znacząco ograniczała czas spędzany nad okolicznymi rzekami. Oczywiście ze spinningiem.
Kolejna nieco zabolała. W czasach, gdy obowiązywał zakaz wjazdu, a samochody należało pozostawiać na parkingu przy bramie RODOS, często spotykaliśmy grupy młodzieży z Wioski SOS. Owoce pięknie obrodziły stwarzając duży nadmiar, więc do swobodnego zbioru na potrzeby własne taką grupę zaprosiliśmy. Podczas rozmowy jeden z chłopców powiedział, że Mama dowozi go codziennie do SP w Białogardzie, bo uznała, że w Karlinie poziom jest zbyt niski. Zabolało.
Gdy zakaz wjazdu obowiązywał nadal, a w miejscu bramy wjazdowej w ogrodzeniu niemal równoległym do ścieżki rowerowej pozostawiono furtkę zamykaną na kłódkę, zacząłem z niej korzystać. Miałem bliżej. Własnoręcznie, w wysokiej do pasa trawie, odgruzowałem i wykosiłem plac na dwa samochody. Bywało ciężko, ale efekty gwarantowały zadowolenie. Gdy do działki podjechałem po raz kolejny, dwa samochody już stały. Obce...
W Karlinie dzieje się dużo. Zmiany następują szybko. Dotyczy to także dostępu do działek. Początkowo ogrodzone i sporadycznie zamykane były tylko działki miejskie i ZPPiW. Często widywałem wędkarzy wędrujących nad Parsętę obok naszych działek, wzdłuż ogrodzenia działek miejskich. Gdy wracali, zawsze pytałem o wyniki. Przypisywano im niektóre, pomniejsze szkody, związane z przemarszami porannymi. Nie mam w tej sprawie ani dowodów, ani zdania. Ludziom mam zwyczaj ufać mimo, że nie wszyscy na to zasługują.
W miarę upływu czasu narastały także szkody wyrządzane przez zwierzęta, więc uzupełniono i zadbano o stan ogrodzeń. Piotr, Gł. Mechanik POM, "załatwił" budowę mostka, umożliwiającego dojazd do działki od strony ulicy Moniuszki, mnie nie udało się namówić sąsiadów do rozprowadzenia elektryki do altan mimo, że nad działkami przebiega linia ŚN z podstacją, ułatwiającą sprawę. Stan taki utrzymuje się do dziś, a jest już rok 2024!!
W toku zmian dalszych zlikwidowano bramę przy przedłużeniu ulicy Moniuszki, zastąpiono ją bramką zamykaną na dość często otwarte i stąd znikające kłódki, zagospodarowano plac parkingowy z kręgiem ogniskowym przy bramie głównej, wprowadzono zakaz wjazdu do prac działkowych (nie dotyczy dostaw materiałów budowlanych). Wiek, związane z nim ograniczenia, brak prądu i wzrastające obowiązki na nowej posesji skłoniły mnie do rezygnacji. Działkę z nasadzeniami oraz infrastrukturą sprzedałem w roku 2020.
Wideo: Pomocnik 2012 / Dojazdy do Działki.
Wody Wysokie - Relacje.
Wideo: Wichury Styczeń-Luty 2022 /
Niniejszy wpis wprowadzam w Lutym 2022, po długotrwałych wyłączeniach prądu, związanych z silnymi wichurami.
Nasilające się wichury powalają drzewa, uszkadzają linie energetyczne, drogi komunikacyjne, budynki, parkingi. Wtłaczają wody Bałtyku do przymorskich rzek wywołując powodzie i lokalne podtopienia. Uniemożliwiają lub znacząco utrudniają loty. Są przyczyną wielu wysoce kłopotliwych nieszczęść - nawet śmierci...
Narasta zagrożenie także dla mojej rodziny. Mieszkamy w bezpośrednim sąsiedztwie parku ze starymi, schorowanymi, potężnymi drzewami...
Park jest niewielki. Mieszkanie w jego sąsiedztwie ma wiele zalet i wiele wad. Więcej o parku pod adresem - "Karlino-"Parki"-"Park z Amfiteatrem".
Wody Niskie - Relacje.
Wichury - Relacje.
Upały - Relacje.
Wideo - Śnieżyce.
Fragment jazdy samochodem podczas śnieżycy zawiera film Zapora - Przełom w Osówku, ale tylko w odcinku z dnia 2912-02-04 - czas trwania 10:36-11:00 a bywały lata z anomaliami, gdy obfite opady śniegu pojawiały się w kwietniu lub nawet 1 Maja, podczas pochodu lekko-sportowo ubranej młodzieży (przykład film Kwiecień Plecień).
Ulewy - Relacje.
Mgły - Relacje.
Gdy nad terenem Dorzecza Parsęty trwale gości słoneczna pogoda a południowe wiatry spychają wody Bałtyku na północ, wody Parsęty znacząco opadają. Wyłaniają się denne głazy, piaszczyste łachy, a Parsętę w wielu miejscach przejść można w poprzek nawet bez zamoczenia majtek. Sprawdziłem to, przechodząc rzekę kilkadziesiąt metrów poniżej ówczesnego wodospadu. Ubrania i sprzętu nie musiałem nieść nad głową - wystarczyło bezpiecznie ulokować je pod pachą.
6 września 2014 roku, na wschodnim krańcu mieleńskiej promenady trafiliśmy na piękną, widowiskową imprezę - Mistrzostwa Europy w Kiteboardingu. Zwykły przypadek, a szkoda. Do zbliżeń przydałby się teleobiektyw, do obserwacji porządna lornetka...
Początek.
Meta I etapu w Białogardzie.
wertepach jechał tak, że tyłka na siedzeniu utrzymać po prostu nie mogłem - zawsze więcej frunąłem wczepiony w jego odzienie, niż siedziałem.
Częstotliwość wyjazdów systematycznie rosła, ale tylko do pewnego momentu. Zwykle, gdy spotykaliśmy się w pracy, Hajnuś pytał: jadymy dzisiaj? Kiedy mogłem, odpowiadałem twierdząco i o umówionej godzinie startowaliśmy spod jego mieszkania.
Podczas kolejnych wyjazdów zauważyłem, że jego żona, zwykle bardzo miła Halinka, odpowiada na moje ukłony coraz mniej przyjaźnie. Zapytałem o powód i okazało się, że Henio mając do wykonania wiele prac przydomowych, m.in. przy podręcznej hodowli królików, łgał "w dobrej wierze". Wmawiał Halince, że to ja nalegam, a jemu, jako podwładnemu, odmawiać jest niezręcznie. Rozmowa oczyściła atmosferę, powróciliśmy do własnych obowiązków a od momentu zakupu Malucha spotykaliśmy się nad Parsętą już tylko jako single.
Z bardzo miłych chwil spędzonych razem, najbardziej ciążą na moim sumieniu (i pamięci) trzy zdarzenia.
Po wędkowaniu za Lubiechowem, przez mocno przed zmierzchem zacienione buki, wypychaliśmy pod górę jego "motór". U góry, na tle jasnego nieba zauważyliśmy dużego, nieruchomego zająca. Uszy miał wyprostowane, oczy wytrzeszczone, ani drgnął. Na naszą bliskość wcale nie reagował. Pan Henio kocimi ruchami przekazał mi motor, zdjął kurtkę i ...skoczył. Chwilę później pokazał mi, jak najskuteczniej zabija swoje króliki.
Zająca schował do plecaka, ruszyliśmy, ale u mnie, pod czupryną, narastać zaczęła niepokojąca myśl. Dorosły zając złapany "na piechotę"? Poprosiłem Henia żeby przystanął. Zapytałem, czy nie dziwi go zachowanie zająca i czy nie boi się np. wścieklizny. Pan Henio wyjął zająca z plecaka, zrobił nim nad głową podwójną pętlę i cisnął daleko w zboże.
Któregoś letniego późnego popołudnia, leśną drogą przebiegającą skrajem Daszewskich Łąk dojechaliśmy na wysokość Poczernina (i Buków Lubiechowskich na brzegu zachodnim). Są tam na obu brzegach atrakcyjne miejscówki.
Po ukryciu motoru czesaliśmy Parsętę aż do zachodu słońca. Bezskutecznie. Wracaliśmy o suchym kiju.
Jazda z Heniem w dzień, to przedsięwzięcie wysoce ryzykowne, a co dopiero w nocy !??. Miałem dość, gdy dojechaliśmy do Łąk, do miejsca w którym drogę przecina wątły strumyk. Bezchmurne niebo i pełnia dawały jasność, przy której z niewielkim wysiłkiem dałoby się czytać gazetę. Zasugerowałem krótki postój z podejściem do odległej o kilkanaście metrów rzeki.
Bodajże po pierwszym rzucie, w księżycowej poświacie wyraźnie widziałem zbliżającą się do brzegu własną obrotówkę. Za nią bezgłośnie sunął piękny cień. Przy brzegu cień skoczył do przodu, uchwycił błystkę. Zaczął się taniec. Chwilę później krótkim okrzykiem branie zgłosił Henio. Złowiliśmy po jednej rybie. Były identyczne, jak bliźniaczki. Czyniąc to w nocy, złamaliśmy wędkarskie prawo...:(
15 października, w słoneczny, zmrożony porannym szronem dzień moich urodzin, przez Pobłocie i most Bardy podjechaliśmy nad Parsętę na wysokość Miechęcina. Złowiłem 10 ryb o łącznej wadze 24 kg! Zabrałem do domu wszystkie, przede wszystkim po to, by zadziwić rodzinę i sąsiadów. Po odliczeniu dwóch lipieni, na osiem ryb pozostawało 22,5 kg. Miałem problem z dowiezieniem takiego połowu do domu, a gdy przed wdrapaniem się na czwarte piętro, dla złapania oddechu rozłożyłem ryby przed klatką schodową, nasłuchałem się pełnych zdumienia komentarzy. Były miłe dla ucha, ale łatwo mogę sobie wyobrazić komentarze dzisiejszych wyznawców mody No Kill! Sam uważam, że z ilością mocno przedobrzyłem i m.in. dlatego nie przepadam za metodą spławikową. Ze spinningiem łowię jedną, niekiedy dwie okazałe ryby i wracam do domu. Tu przeważyły emocje. Obszerniejszy opis pod adresem https://fv-dokument.pl/rzeki przycisk Parsęta część "Parsęta od Pyszki do m Bardy".
W latach 70-tych.
Wideo: KKW dla WOŚP 2009 / 121 Lat KKW.
Mam cichą nadzieję, że nikt, kto usłyszał moją parafrazę tuwimowskiej "Lokomotywy", z krzesła nie spadł i szkody żadnej nie doznał. Byłbym niepocieszony, a powstrzymać się nie mogłem. Podkład zmieniłem. Parafrazy już nie ma.
Styczniowy kurs do Bonina, to dla działaczy i sympatyków Towarzystwa Miłośników Koszalińskiej Wąskotorówki zwieńczenie długotrwałych starań o reaktywację Koszalińskiej Kolei Wąskotorowej, pokonywania przeróżnych formalności i żmudnej pracy przy odbudowie torowiska. 30 grudnia 2008, po ostatecznym odbiorze technicznym, Towarzystwo uzyskało zgodę na eksploatację linii. Ustalając termin pierwszego, pełnoprawnego przejazdu na dzień 17 Finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, połączono ów przejazd ze zbiórką darowizn na rzecz Orkiestry wśród uczestników oraz kierowców i pasażerów samochodów, wstrzymywanych na krótką chwilę na przejazdach przez drogi dojazdowe do Koszalina. Pasjonaci Koszalińskiej Wąskotorówki nadali w ten sposób szczęśliwemu finałowi własnych działań, barwę i wydźwięk szczególnie miły. Chylę czoła, dziękuję za zaproszenie, za serduszka od wolontariuszek, za możliwość zarejestrowania niecodziennych wydarzeń. Szanuję i podziwiam pasjonatów, którzy dla odszukania chociażby śladów dawnych kolei potrafią dotrzeć do odległych zakątków naszego kraju, a zebrane tam materiały prezentują na własnych stronach internetowych. M.in. są to: - www.drezyna.com.pl oraz www.waskotorowka.koszalin.pl.
Doraźny pobyt na stacji wąskotorowej przywołał mnóstwo wspomnień sprzed lat prawie pięćdziesięciu.
|
W latach 1960-64 mieszkałem w bliskim sąsiedztwie stacji, na ulicy Kolejowej 11, u państwa Klimowiczów. Dom stoi twardo, ale dookoła, na miejscu niegdysiejszych ogródków sięgających dawnej zabudowy ulicy Łużyckiej, wybudowano znacznie przerastające go bloki mieszkalne. |
|
|
Mile, ale z żalem wspominam przygodę ze sroką, którą właśnie tam, z mizernie opierzonego pisklęcia wykarmiłem na dorodne, towarzyskie i ufne ptaszysko, które długo po usamodzielnieniu przylatywało do okna na każde gwizdnięcie wiedząc doskonale, że mam do jedzenia coś ekstra. Kontakt straciłem po zmianie charakteru pracy, gdy większość czasu spędzać musiałem w przedsiębiorstwach przemysłu terenowego, a do koszalińskiego Zjednoczenia powracałem co dwa tygodnie, tylko na jeden dzień, aby pobrać kolejną delegację i rozliczyć poprzednią. Państwo Klimowiczowie, w uzgodnieniu ze mną, dokwaterowali wówczas współlokatora, a ten - pod moją nieobecność - skutecznie przepędził ptaka podejrzewając, że sroka chce coś ukraść. |
|
|
Koszalińska Kolej Wąskotorowa działała wówczas "pełną parą", ale skorzystałem z niej tylko dwukrotnie, aby w Boninie odwiedzić chorą koleżankę z pracy.
Po upływie kilku następnych lat, ponownie skorzystałem z zaproszenia. Rocznicowy piknik z tortem, szampanem i odwiedzinami lokalnych VIPów połączono z wyjazdem i pracami przy rekonstrukcji torowiska w połowie odległości pomiędzy Manowem i Rosnowem. W piękny, wczesnojesienny słoneczny dzień dojechałem do miejsca postoju samochodem, drogą biegnącą przez las, w niewielkiej odległości od torowiska. Serię świetnych zdjęć straciłem, gdy padł mój zewnętrzny dysk 4TB.
O pikniku i rocznicowym kursie do Rosnowa w dniu 30-11-2019 dowiedziałem się z porannej audycji Radio Koszalin i telefonu do KKW. Zbyt późno, by zdążyć na koszalińską stację przed odjazdem pociągu, więc ją ominąłem - zatrzymałem się dopiero w Boninie. Zdjęcia pochodzą: 1-3 ze stacji w Boninie; 4-6 z dzikiego miejsca przed stacją w Manowie, błędnie podpowiedzianego jako dojazd do stacji; 7-12 z przejazdu w Manowie; 13-19 z przejazdu przed Rosnowem; 20-36 z Rosnowa. W Rosnowie niespodzianka w postaci ładnie zagospodarowanego brzegu jeziora/rozlewiska, niegdyś bardzo zaniedbanego. Mam nadzieję, że reaktywowanie kolei wąskotorowej było znaczącym elementem dopingującym tamtejszy samorząd. |
Karliniacy - mieszkańcy i władze spisali się na medal. Zapisuję to z nieskromną dumą (jestem mieszkańcem od roku 1972 !!). Lwia część mojego udziału osobistego - powyżej.
Wideo: Formowanie i start grupy Karlino / Meta w Karlinie / Slajdy /.
2005-09-10 Spływ z prosiakiem - Realacje.
W spływie uczestniczyli goście samorządowi z Niemiec i samorządowcy Karlina. Czekałem przy "poprzeczce". Przecięto ją podczas przygotowań do VMSK, ucinając jednocześnie okazję do rejestrowania różnorodnych pomysłów na jej pokonanie. Mnogość pomysłów nie miała ograniczeń - rejestrowałem je z przyjemnością...
Wideo - Spływ Integracyjny.
Wideo: Piosenka / Odpowiedź na list JN / Piosenka na wskroś optymistyczna / Encore Jeszcze Raz / Modlitwa Wędrownego Grajka / Sylogizm o poetach / Santa Teresa de Avila / Jagienka i Orzechy / List do Poety / Modlitwa Telewizyjna / Bar w Beskidzie / Biesłan / Brudny autobus do stacji Golgota / Spójrz-Dotknij / Krawcowa / Nie odchodzę, kiedy trzeba / Nie odchodzę, kiedy trzeba w2 / Podziękowania i echa recitalu. Zdjęć brak.
Dzisiejszy "spacer" stanowi najlepsze uzasadnienie mojego przekonania, że wielu naszych seniorów, szczególnie tych z problemami w samodzielnym poruszaniu się, odchodzi nie mając pojęcia gdzie, jak rozwija się i zmienia Karlino. A powodów do lokalnej dumy mamy coraz więcej!
O istnieniu w Karlinie ulicy Okrzei wiem od bardzo dawna, od czasów gdy bezpośrednio z niej, poprzez podtopione łąki przedostawałem się na wędkowanie wzdłuż Radwi. Teraz przejść nie ma, jest ciasno zabudowana na całej długości.
Niegdyś, w narożniku Koszalińskiej i Okrzei, przez długie lata stał kiosk Ruchu. Już go nie ma - jest odsłonięta reklama męskiego zakładu fryzjerskiego.
Zdumiał mnie wygląd ulicy od narożnika do pierwszego zakrętu w lewo. Niegdyś był to fragment raczej wstydliwy. Teraz wygląda pięknie. przede wszystkim czysto. istnieje nawet wąski chodniczek! To efekty projektu "Kompleksowa modernizacja energetyczna wielorodzinnych budynków mieszakniowych w Karlinie". Za zakrętem jest nieco gorzej. Ale to efekt budów indywidualnych - domy posadawiano na różnych wysokościach, stąd duże różnice w zjazdach z posesji do ulicy.
Za ulicą Bogusława X Była niegdyś GSowska Restauracja "Na Skarpie". Teraz jest DINO i paczkomat. Parkowe drzewa przy Koszalińskiej nabrały objętości. a na terenie niegdysiejszego Sklepu Meblowego obecnie serwuje się kilka rodzajów pizzy.
Wideo: Mistrzostwa Europy 2014 Mielno.
Wideo:
Zawody Spinningowe o Puchar Burmistrza Karlina - 2006 / Noworoczne Zawody TROĆ 2012 Koła nr 3 TOPIK w Białogardzie / IX Ogólnopolskie Zawody Muchowe TROĆ ŁEBY 2012 cz 1 / IX OZM cz 2 / IX OZM cz 3 / XXVI Memoriał Wiktora Wierzbickiego Parsęta 2014 / Zawody Spinningowe o Puchar Burmistrza Karlina - 2014 / Trzy godziny nad Parsętą 2016 / Finał Zawodów Spinningowych 2016 /
Zdjęcia z lat 70-tych, mimo bardzo słabej jakości, pozwalają rozpoznać karlińskich wędkarzy, spośród których w roku 2020 tylko bardzo nieliczni wędkują nadal. Pozostali dawno odeszli, wielu zbyt młodo. Wspominam ich z ogromną przyjemnością. Dzięki nim poznałem lokalny wędkarski kunszt, zasady wędkowania zimą, Parsętę, jej rozległe dorzecze i mnóstwo atrakcyjnych zachodniopomorskich łowisk. Szczególnie mile wspominam chwile spędzone z jednym z nich - klęczącym po stronie lewej na fotkach trzeciej i czwartej u góry. To "HAJNUŚ" - Henryk Nikiel (Nikel, Nykiel - w różnych dokumentach widziałem różne zapisy jego nazwiska i wcale się temu nie dziwiłem, skoro podobny problem dotyczy także nazwiska mojego).
Hajnuś był mechanikiem gwarancyjnym Działu Szybkiej Obsługi POM. Poza wyjazdami grupowymi, nad rzekę na ryby jeździł zawsze sam, własnym motocyklem. Okoliczności, w jakich doszło do pierwszego wyjazdu wspólnego, nie pamiętam, za to pamiętam doskonale strach, z jakim zawsze, jako pasażer, jechałem jego motorem. Hajnuś po leśnych i polnych
z wędkarzem. "Mięsiarz" łowi okazałą sztukę i zadowolony wraca z nią do domu. Rzadziej szuka drugiej - DOZWOLONEJ! "Etyk" robi swoje do zmierzchu (??). Zamiast wzajemnego szacunku, narasta niechęć oparta na domysłach i niesprawdzonych zarzutach. ...Jak zwykle, w bardzo wielu dziedzinach.
Gdy rozpoczyna się okres ochronny, samotny pobyt ze sprzętem foto-wideo nad rzekami, do których na tarło wpływają ryby dwuśrodowiskowe, bywa niebezpieczny. Zainteresowanych odsyłam do opisów Dorzecza Parsęty.
Połączone wysiłki Związku Miast i Gmin Dorzecza Parsęty znacząco proceder kłusowniczy ukracają, ale trwa on nadal, z nieco zmniejszonym nasileniem.
Pogoda - Relacje.
Zdjęcia z pozostałych części Maratonu umieszczone są bezpośrednio w publikacjach wideo.
Kroki 2024-10-09.
89 MP Seniorów.
Wideo: Karlino Wyprawy i Spływy Pontonowe - mix 1 / I OSK / Radew 2003 - Spływ z ekipą TVP3 / Starorzecza Parsęty - Sesja z zaskrońcem / Parsęta 2003 - Spływ z ekipą TVP3 / Spływ Kontrolny Parsętą - Pażdziernik 2004 / Zimowy Spływ Piławą 2003 z ekipą TVP3 / Socrates Comenius 2006 / Wyprawy i Spływy - mix 2 /
Pozostałe wody, po których pontonami pływaliśmy:
Jeziora: Brody / Bukowo / Chlewo w Poroście / Długie k. Liszkowa / Dłusko k. Złocieńca / Drawsko / Drężno / Kaleńskie / Kamienica / Kocie / Komorze / Krzemno / Lubicko Małe / Lubicko Wielkie / Machliny / Pile / Rakowo / Siecino / Strzeszyn / Trzynik Duży / Wilczkowo / Żerdno - opisy i linki dostępne są na podstronie "Jeziora".
Kanały, Zbiorniki Sztuczne: Bacutil / Ekopark / Nadarzyckie / Siemianówka - opisy i linki dostępne są na podstronie "Kanały Zbiorniki Sztuczne".
Rzeki: Drawa / Grabowa / Gwda / Ina / Krępa / Parsęta / Piława / Radew / Rega / Unieść + okresowe rozlewiska, umożliwiające penetrację miejsc niedodstępnych - opisy i linki dostępne są na podstronie "Rzeki".
Pływaliśmy od roku 1978 - dla przyjemności własnej i zarobkowo, w małych ekipach (max 16 osób), do dnia 2020-10-31.
Wideo: Bystrzak drogowy / Drogowy Ścinacz / Elektrownia Wiatrowa 10 dni po pożarze / Festyn Parafialny 2014 / Halloween 2013 / Inauguracja Roku Szkolnego 2017-18 w SP Karlino / Jazda w ulewie / Kaskader / KOK Seniorom 2017 / Kolejka 59000 osób / Odbiło mu / Odkryj w sobie kibica / Starzy na majówce / Sybirakom / Tygryski Seniorom 2017 / Uśmiechnij się cz 1 / Wypadek na E28 / Zaćmienie Księżyca 2015 / Żołnierzom Armii Krajowej / Żołnierzom TOW Gryf Pomorski / Na 100-Lecie Niepodległości /
Pozostałe materiały - do obróbki i montażu.
Motocykle - Relacje.
Wideo: VI Międzynarodowy Zlot Motocyklistów w Lubsku 2007 / Motocykliści 2011.
Motocyklistów postrzegam jako zwartą grupę ludzi wysoko ceniących swobodę i przestrzeń. Wydawać się mogłoby, że są indywidualistami jednakże chętnie łączą się w duże grupy, zwykle wspierające konkretną akcję lub imprezę. W Karlinie pojawiają się na otwarciu Biegu Papieskiego, Pikniku Świętojańskiego i wielu innych, w Lubsku oddawali krew.
Zawsze z przyjemnością takie grupy spotykam na trasach. Często zatrzymuję się na poboczu z wyłączonym silnikiem, aby wtraźnie słyszeć pracę przemykających maszyn. Szczególnie lubiłem, gdy swojego Junaka uruchamiał i dosiadał mój młodszy brat Mundek. Entuzjazm nieco zmalał gdy w sercu Puszczy Białowieskiej Junak odmówił posłuszeństwa i Mundek musiał go pchać kilkanaście kilometrów.
Zdjęć nie zachowałem...
Wideo: Śladami Ikara - Mielno 2016 /
Zdjęcia z dnia 2018-10-16 pochodzą z lotów nad Biesiekierzem. Zauważyłem je jadąc samochodem.
Faktem jest, że od dawna chciałem polatać takim latadłem z kamerą. Jako pasażer. Szumnie zapowiadano taką możliwość podczas dożynek w Mierzynie. Chcąc to sobie zaklepać, objechałem wszystkie drogi dojazdowe - motolotni nie dostrzegłem. Latały z pasażerami co najmniej dwie godziny później, gdy doraźnie przebywałem na działce. Opcję ponownego dojazdu uznałem za bezsensowną.
Tomasz Piotr Różański.
Ów pasjonat, zanim wyprowadził się do Kielc, wypromował karliński boks na forum międzynarodowe. Nawet światowe! Jego osiągnięcia i kariera szeroko opisane są w internecie. Polecam, zachęcam. Krótką zapowiedź prezentuję. Wideo: Tomek Różański trenerem kadry narodowej?
Boks to nie tylko moja pasja ale OBSESJA!!!
W prezentacji Tomasza na FB przytoczono jego wypowiedź:
Wideo: Angelika Grońska Mistrzyni Polski 2015 48 kG / Walka Ewelina Wicherska-Karolina Miętka 51 kG / Walka Martyna Letkiewicz-Katarzyna Brodacka 54 kG / Walka Paulina Jakubczyk-Mirela Balcerzak 56 kG / Walka Kinga Siwa-Aneta Rygielska 60 kG / Walka Beata Koroniecka-Sylwia Maksym 64 kG / Walka Hanna Solecka-Natalia Hollińska 69 kG / Walka Elżbieta Wójcik-Lidia Fidura 75 kG / Walka Karolina Koszela-Ewa Moniak 81 kG / Walka Anna Słowik-Joanna Zabrocka 81+ kG.
Wyniki:
kat. 48 kg / Angelika Grońska (06 Kleofas Katowice) - Milena Zglenicka (Pomorzanin Toruń) 3:0 brąz: Patrycja Bednarek (PKB Polkowice), Sandra Brodacka (Skorpion Szczecin)
51 kg / Ewelina Wicherska (PKB Poznań) - Karolina Miętka (Kontra Elbląg) 1. runda TKO brąz: Katarzyna Modelska (Zagłębie Konin) i Anna Mikołajska (Astoria Bydgoszcz)