W podróży do Sydney, w Singapurze mieliśmy przesiadkę na linie Australijskie. Mówiono nam, że jest to największe lotnisko świata, m.in. z latającymi motylami. Faktycznie - jest tam gdzie pochodzić. Kwiatów i motyli nie znaleźliśmy - trafiliśmy do pełnej różnych kaktusów palarni, gdzie jakiś Polak rozmawiał przez telefon. Darł się tak głośno, jakby chciał, aby słyszano go w Polsce, bez pośrednictwa telefonu. Mam gdzieś film Michała - w Singapurze uczestniczył w remoncie firmowego kolosa wycieczkowego, wykonywanym przez ekipę z Polski. Michał, jako Polak, zatrudniony w firmie, był łącznikiem z ekipą wykonawców.

Singapur - Relacje foto-video.

                   Tadeusz Dużyński -- tadeuszduzynski@interia.pl